''Pieprzyłem się ze wszystkimi wokół.
I przywiązałem się do ciebie
Przyjaciele też mogą złamać ci serce i
I przywiązałem się do ciebie
Przyjaciele też mogą złamać ci serce i
zawsze mam dosyć, ale nie ciebie.''
P.O.V Jernej
- Hej mała- oparłem się o krzesło, próbując być seksownym kotem, ale krzesło przewróciło się razem ze mną. Dziewczyna zaśmiała się, a ja wydałem jęk niezadowolenia. Miała być moja, jak i ten wieczór i noc, a gówno wyszło.
- Pomóc ci? Coś ci podryw słabo wyszedł- parsknęła po raz kolejny śmiechem, a ja musiałem przyznać, że jej śmiech był przyjemny dla ucha.
Ta, chyba już ci alkohol nieźle buzuje, jak zwracasz uwagę na coś innego niż cycki, lub tyłek.
- Umów się ze mną, co?- spojrzałem na nią wierząc, że mi nie odmówi, była moja, musiała być.
- Oj, Jernej, sądzę, że masz dużo chętnych- wykrzywiła twarz w niezbyt miłym uśmiechu, a ja westchnąłem cicho.
- Skąd znasz moje imię?- mruknąłem dopiero po chwili orientując się.
- Czy to ważne? Ty i tak mojego nie zapamiętasz-mruknęła dopijając do końca swojego drinka.
- Więc chodźmy na randkę, jak będę trzeźwy.
Zdecydowanie dużo dziś wypiłeś.
Dziewczyna wzięła długopis i napisała mi na ręce ciąg liczb, po czym wyszła. Oszołomiony uśmiechnąłem się sam do siebie. O tak, będzie moja.
Chcesz ją zranić?
Co dziwne, ale nie, chce poczuć coś innego, może to promile, może coś innego, sam nie wiem. Dopiero po czasie rozumiem jaką granicę zbudowałem z obawy poczucia czegoś. Cholera, chce być kochany.
''Teraz moje drinki i uczucia pomieszały się
Zawsze tęsknię za ludźmi za którymi nie powinienem
Czasem musisz spalić niektóre mosty by zbudować dystans.''
Zawsze tęsknię za ludźmi za którymi nie powinienem
Czasem musisz spalić niektóre mosty by zbudować dystans.''
P.O.V Anastazja
Starałam się jak mogłam, by wszystko się ułożyło. By udało nam się zawrócić, wybrać inną drogę. Starałam się, ale nie wyszło, człowiek nie jest robotem, popełniamy błędy. Okej, zabolało, ale to jest Peter, to nie jest mały słodki chłopczyk, on jest pogubionym dużym chłopcem, któremu życie się sypie.
Im dłużej będziesz rozmyślać tym mniej zdziałasz...
Pewnych spraw lepiej nie wiedzieć zrozum to.
A co jeśli one już wyszły na jaw? Nie możesz go okłamywać, ich, nie możesz!
Mam 2 miesiące. Zawsze tyle czasu nam zostawało...
Nie możesz, nie możesz...
- Boże święty!- zakryłam buzię dłonią patrząc na bruneta, który wręcz wkulał się do domu
.
- M-Mam na imię-ę Peter s-skarbie-e- nie mogłam uwierzyć jak w jeden wieczór mógł się tak stoczyć, był cholerną zagadką.
- Po co ci to było?- westchnęłam łapiąc go za ramię i ciągnąc w stronę kanapy.
Dlaczego mu pomagasz? On cię zranił Ana...
- B-Bo teraz-z mogę p-pow-wiedzieć, że przep-praszam- chciałam uwierzyć, że to było prawdziwe, że żałował, ale jutro znowu wszystko będzie takie same.
A ty zostaniesz przy nim.
- Staram się ciebie zrozumieć, ale nie mogę wiesz?- wyszeptałam przykrywając jego wycieńczone ciało kocem.
- Nikt mnie nie rozumie- uniosłam głowę, spoglądając w jego oczy. Teraz nic nie ukrywał, nie był świadomy, co się dzieję, mówił wszystko, co mu leżało na sercu, robiąc mi nadzieję, że nie jest za późno na ratunek.
- Jednego wieczora jesteś zranionym i potrzebującym trochę ciepła człowiekiem, a następnego dnia ranisz, obojętnie spoglądając w oczy...
- Musiałem tak, nie miałem wyboru, przestraszyłem się, myślisz, że łatwo jest żyć kiedy prawie mogłeś umrzeć? Czuję się, jakbym był w Hogwarcie, bomba w kopercie, to takie pogmatwane...- usiadł na łóżku szepcząc jakby sam do siebie. Byłam zła na siebie. Nie, to za mało powiedziane. Byłam wściekła na siebie, że wplątałam go w to gówno.
- Wiem, obiecuję, wszystko ci wyjaśnię, ale nie teraz, ale Peter, ty cały czas ranisz, nie tylko mnie, ranisz każdą bliska ci osobę!- westchnęłam opadając na fotel czując frustrację w całym moim ciele.
- Chciałbym powiedzieć ci to teraz, ale jaki ma to sens, skoro jutro zapomnę, że ci to powiedziałem?
- Żaden, wyśpij się, jutro wracamy do Planicy- chwyciłam komórkę i wstałam idąc do swojego pokoju.
- Nie tylko tego się przestraszyłem, nie tylko tego co się stało...- obróciłam się zdziwiona patrząc na zasypiającego już prawie skoczka.
- Więc czego jeszcze?- spojrzałam na niego wyczekująco.
- Tego, że stałaś się dla mnie ważna.
''Gdybym zachowywał się jak ty, nie podobałoby ci się
Gdybym był sobą nie łyknęłabyś tego
Piszę wiadomość, ale usuwam to gówno
Mam w sobie te uczucia, ale mniejsza z tym gównem.''
Gdybym był sobą nie łyknęłabyś tego
Piszę wiadomość, ale usuwam to gówno
Mam w sobie te uczucia, ale mniejsza z tym gównem.''
P.O.V Jaka
Po dość nudnym i mało atrakcyjnym weekendzie z rodziną zajechałem do Planicy. Chwyciłem torbę przewieszając sobie przez ramię. Minąłem się z Domenem i Jurijem, a po drodze spotkałem kilku fizjoterapeutów. Zostało już nam tak nie wiele do sezonu zimowego. Musimy pracować ciężko i wytrwale, tym bardziej, ze cały sezon letni nie startowaliśmy. Nic nie może nas rozpraszać.
Na przykład jakaś psycholożka.
Zamknij się.
- Jak tam humorek młody?- od kiedy Jernej jest taki miły i z nami gada, a nie każe nam wyprosić jego koleżanki? Cholera, czy przez ten weekend coś się zmieniło?
- Okej jest- mruknąłem starając się wypatrzeć auto Petera, bądź Any na parkingu. Po chwili ujrzałem ich razem zmierzających w stronę trenera. Ich razem. Ich razem. Cholera dlaczego jestem taki wkurzony?
- Może miłość ma jakiś sens, wiesz?- klepnął mnie w ramię, a ja spojrzałem w jego oczy zirytowany, serio teraz? Gdyby nie fakt, że zazdrość przeze mnie przemawiała, bym zaczął się zastanawiać w co po drodze uderzył Jernej głową.
- Ta, szczególnie ta nieodwzajemniona-mruknąłem idąc wprost w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej zaszyć się w pokoju.- Cześć.
Jej oczy wpatrzone w niego, jakby był czymś idealnym i nieskazitelnym. Warknąłem pod nosem skupiając jej uwagę. Jakby wyrwana z transu spojrzała na mnie.
- O Jaka, pójdziemy się później przejść?- byłem wymęczony podróżą, jedyne o czym marzyłem to położyć się spać i bez zmartwień przespać całą noc.
Po za tym miała Petera, miała go w głowie, w sercu,
Nieważne, niech sobie idzie z Peterem, umiem jej odmówić, spokojnie.
- Jasne.
Idiota.
''Całkiem sam patrzę jak na niego spoglądasz
Jakby był jedynym chłopakiem którego kiedykolwiek widziałaś
Nie dbasz o mnie, nigdy nie dbałaś.
Masz mnie gdzieś.''
Jakby był jedynym chłopakiem którego kiedykolwiek widziałaś
Nie dbasz o mnie, nigdy nie dbałaś.
Masz mnie gdzieś.''
P.O.V Anze
- Anze, poczekaj moment!- westchnąłem smutno siadając na ławce i czekając aż psycholożka dobiegnie do mnie. Chyba wyglądałem jak wrak człowieka, ale nie chciałem jej obciążyć problemami.- Myślisz, że nie widzę?
- Czego?
- Tego, że uciekasz, że chcesz mi wmówić, że jest dobrze, że nie potrzebujesz pomocy, głupio mi, tak mało z tobą rozmawiam, chciałam cię przeprosić, może gdybym była więcej obok, nie udawałbyś- byłem zaskoczony, kompletnie nie miałem do niej żalu, po prostu chciałem szczęścia wszystkich, a poniekąd myślałem, że się wszystko ułoży.
- Patrzę na ciebie i myślę, cholera wiem o tobie tyle, wiem ile problemów miałaś na swojej drodze, wiem, że więcej cię u Domena, Jaki, którzy są szczęśliwi, dla których jesteś ważna, nie mieliśmy okazji spędzić dużo czasu, nie martw się, ja rozumiem- uśmiechnąłem się szczerze w jej stronę, bo naprawdę zrobiło mi się miło. Widać, że dla niej było to coś więcej niż zwykła praca.
- Nie myśl, że zapomniałam, nie zapomniałam o tej dziewczynie, co mówiłeś...
- Uh, spotkałem ją i wiem, że nadal ją kocham, cokolwiek bym nie zrobił. Ten weekend prawie nic nie wniósł do mojego życia, nadal wszystko wydaje się mniej kolorowe. Ale przyzwyczaiłem się, że czasami się kogoś tak mocno kocha, że to aż boli- nie chciałem jej okłamywać, wiedziałem, że teraz ma jeszcze wolne, że od jutro znowu zaczyna pracować, ale przyszła do mnie, martwiła się i to sprawiło, że się otworzyłem.
- Wiesz co? Tak kochać kogoś to jest sztuk.- ścisnęła moją rękę patrząc ze wzruszeniem w oczy.- Nie chcę byś był smutny, więc nie opowiadaj mi, jak, gdzie ją spotkałeś, jestem pewna, że cierpiałeś, że nie chcesz do tego wracać, po prostu zapomnijmy o wszystkim, weźmiemy Jakę, pójdziemy na lody, co ty na to?
Od czasu do czasu podejmujesz spontaniczne decyzje, które decydują, czy twoje życie się zmieni. Mógłbym iść teraz do domu i znowu załamywać się jaki słaby jestem, ale nie dziś.
- Młodego też możemy wziąć- uśmiechnąłem się i ruszyłem do przodu razem z brunetką zagłębiając się w rozmowę. Dziś po prostu chciałem szanować każdą chwilę, którą jeszcze wczoraj marnowałem.
''Kościelne dzwony były tylko alarmem.
Taśma ostrzegawcza na moim sercu.
Czy myślałaś kiedyś czym mogliśmy być?
Obiecałaś, że tego nie zrobisz, a kurwa zrobiłaś.''
Taśma ostrzegawcza na moim sercu.
Czy myślałaś kiedyś czym mogliśmy być?
Obiecałaś, że tego nie zrobisz, a kurwa zrobiłaś.''
P.O.V Jurij
- Znowu się udało!- krzyknąłem unosząc rękę do góry uśmiechając się szeroko. Moje skoki wreszcie mnie zadowalały. Odkąd wróciłem do Planicy od razu zacząłem skakać jak natchniony. Wychodziło mi nieźle, nawet bardzo, co ja gadam, było mega dobrze!
- Jest forma, widzę!- przybiłem piątkę z trenerem i ruszyłem do swojego pokoju. Myślę, iż dzisiaj to na tyle, jestem dumny z siebie, jak nigdy. Zdjąłem cały sprzęt razem z ubraniem i wskoczyłem pod prysznic. Czułem, że coś się wydarzyło niedobrego, ale za wszelką cenę, chciałem wmówić sobie, że nie.
- Trenerze, to jest ważne, musi mi trener to kurwa wyjaśnić!- usłyszałem zdenerwowany głos Petera, przez co szybko wyszedłem spod prysznica i ubrałem się. Musiałem słyszeć, co się stało, byłem zbyt ciekawy.
- To jest zbyt trudne, zapomnij 2 miesiące mamy czas- cholera, 2 miesiące źle mi się kojarzą, ale może to tylko zbieg okoliczności.
- Cholera o co wam chodzi z tymi 2 miesiącami? Trenerze, to nie codzienne jak prawie bomba, która jest w kopercie rozpieprza mi ryj! Dlaczego miałem jechać z nią, tam gdzie jest niebezpieczeństwo?!
- Bo tu było ich więcej!- czyli jednak, wracają po to, co zniszczyliśmy im przed śmiercią Connor'a.
- Co to ma do cholery oznaczać?! Nie obronie jej, jestem za słaby, ja nawet nie wiem przed kim!- nie słuchałem już dłużej rozmowy, wiedziałem to, co chciałem. Wyszedłem szybko chcąc odszukać kuzynkę, która sama mi weszła w drogę.
- Nie powiedziałaś mi, że wrócili, to wszystko prawda?- spojrzałem na nią próbując doszukać się odpowiedzi w jej smutnym spojrzeniu.
- A jak myślisz? Mamy dwa miesiące- mruknęła bawiąc się palcami. Westchnąłem, czemu Dave nie mógł dać sobie spokoju?!
Może przez to co się stało?
Wiedziałem tylko jedno. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer chłopaka mimo sprzeciwów brunetki. Nie chciałem go wciągać od nowa, ale tylko on pozostał.
-Daniel, mamy mało czasu.
''Wciąż jesteś we mnie zakochana
Ale twoi przyjaciele nie wiedzą.
Gdybyś mnie chciała po prostu byś powiedziała
Gdybym był tobą, nie pozwoliłbym sobie odejść.''
---------------------------------------------------------------------------------------
No to jestem, po kilku dniach :)
Jejku, jak ja czekałam, by napisac ten rozdział!
Zajrzyjcie do bohaterów, bo jest kilku nowych itd.
To jak Kamil skacze w tym sezonie jest niesamowite!
Ale cóż mistrz! A co do Petera po drużynówce widać, że wraca do formy.
Także informuję, że dużo jest wyświetleń, a mało komentarzy.
Im mniej będzie, tym mniejsza motywacja do pisania.
Co może skutkować, że zawieszę blog, bo jednak nie pisze tylko dla siebie...
Myślałam jeszcze o nowym blogu, o zupełnie innej tematyce...
Myślałam jeszcze o nowym blogu, o zupełnie innej tematyce...
Cóż, do następnego! Pozdrawiam! :)
*poprawiony*
Witaj! Błagam Cię nie zawieszaj tego bloga jest przecudowny😍 Żałuję że inni czytelnicy nie komentują a powinni😒 mnie również nie byłoby miło gdybym nie wiedziała czy to co robię jest dobre jeśli nie byłoby komentarzy pod moim blogiem☺dlatego Cię rozumiem. Ale ja zawsze czytam i staram się komentować😁Kamil faktycznie skacze fenomenalnie w tym sezonie. Chciałabym żeby Pero też tak skakał😔 Ale będę czekała na jego powrot do końca❤Co do rozdziału- jak zawsze opłacało się czekać te kilka dni. Rozdział świetny. Czekam aż w końcu wyjaśnią się te wszystkie ukryte sprawy rodziny Any. I o co może chodzić z tymi 2 miesiącami🤔 Dlatego proszę Cię nie zawieszaj tego bloga jest wspaniały❤ Nigdy nie czytałam lepszego niż twój😊 Tak poza tym-Peter jest taki rozbrajający kiedy się upije😋 Mógłby być taki zawsze. Ale rozumiem że nie może bo byłoby zbyt pęknie. A dzięki temu opowiadanko jest o wiele ciekawsze! Widzę że Jurij też ma wiele wspólnego z tymi kłopotami Any🙄. Ciekawe. A i zamieszanie Janusa w te sprawy jest zastanawiające😐. Bo co go może łączyć z Aną🤔 Szkoda tyko że nie było wątku z Domuśkiem. Ale to nic☺ Cóż czekam z niecierpliwością na rozwój akcji i jeszcze raz proszę żebyś nie kończyła pisania😣. Oczywiście nie zmuszam Cię do niczego i to twoja decyzja. Ale wiedz że ja, twoja najwierniejsza fanka, zawsze czekam na twoje kolejne rozdziały. I myślę że inni nawet jeśli nie komentują myślą podobnie jak ja😃 Życzę weny i motywacji😏 Całusy gorące i do następnego😙
OdpowiedzUsuńOjejku, tak miło mi się to czytało! 😍 Normalnie nie mogłam się przestać uśmiechać, co do Domena to myślałam, by napisać, ale uznałam, że za dużo, by było.
UsuńObiecuje, że pierwszą część skonczę, ale co do drugiej to zależy od czytelników, bo wyświetleń bardzo dużo, gorzej z tymi komentarzami :/ Niedługo coraz więcej spraw się objaśni.:) Do tego postać Daniela, jak i Dave'a. Pozdrawiam cieplutko! 😚
A i Pero niedługo przebije wszystkich.(oprócz mistrza Stocha i Żyły!)
Uwielbiam ❤ tak przyjemnie i lekko się to czyta 😍 btw. między innymi dzięki Tobie i Twojemu opowiadaniu polubiłam Petera 🙈 dziękuję za to, że jesteś 😘 pisz mimo wszystko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😄
Oo😘 Nie ma sprawy, cieszę się, ze polubiłś Petera, ponieważ jest on cudowny, pozdrawiam! 😚
UsuńUwielbiam <3 Z każdym kolejnym opowiadaniem wzrasta moja ciekawość. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ��
OdpowiedzUsuńNastępny juz dziś, pozdrawiam <3 :)
Usuń