poniedziałek, 16 maja 2016

1.7

''Powiedz mi piękne kłamstwa 
Spójrz w moją twarz
 Powiedz, że mnie kochasz 
Nawet jeżeli to kłamstwo.''


P.O.V Anastazja

Ile tu już jestem? Miesiąc, dwa... Powiedz mi, czy przez ten czas, cokolwiek naprawiłam... Bo wydaje mi się, jakbym stała nadal w tym samym miejscu.

Domen dziś wygrał.

Tyle, że to Domen. Domen, który potrzebuję tylko trochę wiary, niekoniecznie ode mnie. Od kogokolwiek. Nie da się naprawić kogoś, kto nie był zepsuty... 

- Zaraz się przeziębisz, albo wilka złapiesz, takiego wielkiegooo- ławka zaskrzypiała lekko, a obok mnie usiadł Peter. Uniosłam głowę, patrząc na niego z ukosa. Uśmiechał się szeroko, ale w jego oczach było coś niepokojącego.

- Co tu robisz?- spojrzałam w jego oczy. Dziś były inne niż zwykle, były smutne. Pierwszy raz widziałam jego oczach smutek, a nie złość, czy kpinę. Chociaż wyraz jego twarzy wyrażał szczęście i beztroskę.- Wszystko okej?

- Nie wiem- westchnął, lekko kołysząc się na ławce. Chwila... Czy on był pijany?!

- Czy ty się upiłeś?- warknęłam, wstając z ławki i patrząc na niego uważnie.

- Tylko trochę, z pięć kieliszków, sześć, ach nie wiem! Po 7 przestałem liczyć, do 10 tylko umiem.

- Boże Święty!

- Wystarczy Peter- zaśmiał się układając głowę na ławce, nie no ja zaraz tu oszaleję.

- Poczekaj chwilę, czy ty rozumiesz, że...

- Nigdzie nie idę, przecież- zacisnęłam ręce w pięści, starając się nie wybuchnąć.

- Masz treningi, karierę, nie możesz się upijać, bo wszystko stracisz!

- Nie obchodzi mnie tooo, wiele już mi nie zostało- wzruszył ramionami.- To pomaga.

- W czym?

- W ujeżdżaniu jednorożców- przewrócił oczami.- W tym, co nam się nie udaje.

- Tak nie rozwiążesz problemów...- szepnęłam cicho. Sama tak próbowałam i tylko pogorszyło sprawę.

- Wiesz nie lubię cię. Próbujesz na siłę zmienić mnie w kogoś dobrego, a wiesz, że taki nie jestem. Po co to robisz? Masz pomóc drużynie, jak mnie wywalą to będzie następny, pewnie lepszy ode mnie...- spojrzałam na niego zdezorientowana, a chłopak westchnął.

- Obiecałam pomóc wam, w s z y s t k i m- powiedziałam dosadnie.

- Zbyt nisko upadłem, do tego miałem ciężar, którego nie jesteś w stanie unieść...- jaki ciężar? Co się takiego stało?- Jak już rozmawiamy o jednorożcach, to wiesz, że chyba widziałem jednego i...

- O nie, nie, nie- chwyciłam go pod ramię i pociągnęłam do góry.- Idziemy.

- A wiesz, że jak byłem mały miałem takiego konika?

- Zaprowadzę cię do pokoju, a ty grzecznie pójdziesz spać dobrze?- uśmiechnęłam się otaczając go ręką i prowadząc. Było trudno, bo Prevc prawie kulał się po chodniku i wpadał w drzewa, nie wspominając o tym, że prawie zaliczył spotkanie z słupem.

- Jeszcze trochę- zaśmiałam się z niezdarności chłopaka, a ten jęknął tylko zmęczony.

- Ana?

- Co? - posadziłam go na łóżku, a on pociągnął lekko mój nadgarstek sprawiając, że usiadłam obok niego. Nie wiem, ile wypił, ale mógłby by pić tak codziennie, może wtedy...

Och, jesteś taka naiwna...

- Jestem dupkiem i zawsze nim będę, nie próbuj mnie naprawić, jestem tylko problemem- poczułam łzy piekące moje oczy.

- Dlaczego...

- Nie oczekuj ode mnie uczuć, ja już ich nie mam- przewrócił się na drugi bok i zakrył kołdrą.

- Peter, ale...

- Zostaw mnie dopóki nie jestem jeszcze twoim problemem.

- Już jesteś moim problemem, ale nie chcę byś przestał nim być- szepnęłam, a następnie ruszyłam do drzwi. Tego wieczoru jego oczy były na tyle piękne, że za dnia mogłabym je nawet polubić. To nie ja nienawidziłam go, to on nienawidził mnie.

''Ponieważ mam piekielne uczucia do ciebie 
Udaję, że nic mnie to nie obchodzi 
Jak gdyby ich nigdy nie było.''



P.O.V Jurij 

Jestem tak cholernie słaby. Następny skok do bani. Zawiodłem siebie i trenera. ZNÓW.
Może te skakanie nie jest dla mnie? Robię z siebie tylko idiotę.

To odpuść.

Nie umiem odpuszczać. Ale czuję się jakbym powoli upadał.

To znajdź kogoś, kto pomoże ci wstać.

- Przejdziemy się?- usłyszałem za swoimi plecami i ujrzałem kuzynkę. Teraz nagle się mną zainteresowała, gratki.

- Od kiedy masz dla mnie czas?- prychnąłem, zdejmując kask i zmieniając buty. Wszyscy o mnie zapomną, niedługo tata zapomni, że jeszcze występuję w zawodach...

- Jurij, zawsze miałam, tylko ja... Emm- pokręciłem głową z niedowierzaniem. Zostawcie mnie wszyscy, tak najlepiej.

- Dobra, nieważne, u mnie dobrze, nie potrzebuję opieki- zacisnąłem szczękę, bo ja radzę sobie doskonale.

Widzę kłamstwo dopracowałeś idealnie.

Ta, to jedyne co mi się udaje.

- Po prostu brakuję mi ciebie- wyjąkała unosząc smutny wzrok. Może przesadziłem.

No, co ty...

Cicho bądź!

Stajesz się jak Peter!

- Przepraszam. po prostu mam wrażenie, jakby mnie dla mnie tu nikogo nie było...- schowałem twarz w dłoniach po prostu cicho płacząc. Bo byłem zbyt długo byłem silny.- Po prostu brakuję mi ciebie, wiem, dużo straciłaś, ale masz jeszcze mnie, a ja cię potrzebuję- obejmuję ją ramieniem i dociskam do swojej piersi. - Wiem, że czujesz się zagubiona, wiem, że się pogubiliśmy, ale nie chcę ciebie stracić, rozumiesz?

- Ja też cię nie chcę stracić- uśmiechnęła się słabo, unosząc głowę i patrząc mi w oczy.

- Nie jestem Connor'em, nigdy nie będę, ale kocham cię jak siostrę, jeśli ciebie zabraknie, nawet sobie nie potrafię wyobrazić, co będzie- tak jest, że choć nie chcesz się przyznać do czyjegoś braku, kończysz żaląc się, jak głupi. Jestem słaby, jestem tak bardzo słaby.

Jesteś silny. Powiedziałeś jej, nie czujesz się wolny?

- Kiedy on umarł, ja... Po prostu uznałam, że to przeze mnie, nie chciałam z nikim rozmawiać, z nikim przebywać, bo mogłabym doprowadzić do następnej tragedii, tak myślałam, ale teraz wiem, dzięki tobie, że uciekanie, to nie dobre wyjście. Dopadną cię wspomnienia. Okej, bolą i cholernie nas niszczą- starłem łzę która spłynęła po jej policzku. Tak bardzo ją podziwiałem, nikogo nie obarczała problemami...- Nie da się ich zapomnieć, ale trzeba nauczyć się z nimi żyć. Wiem, co czujesz, myślisz, że nie dasz rady, że każdego nawet to nie obchodzi, ale wiesz co? Wierzę, że teraz dasz radę!

- Czekaj, co ty robisz?- przybierała beztroski uśmiech i pociągnęła mnie, tam gdzie zostawiłem narty. Przestraszony spojrzałem w jej oczy.

- Idę do Janusa powiedzieć, że skoczysz ostatni raz, jestem pewna, że przeskoczysz punkt konstrukcyjny!- westchnąłem siląc się na uśmiech. Warto spróbować.



''Nie wiem gdzie byłaś 
Niewyraźnie wypowiadasz swoje słowa
 Które nie mają sensu 
Ale ja się tym w ogóle nie przejmuję.''




P.O.V Jaka

- Dajesz Jurij!- krzyknąłem z dołu czekając na skok kolegi. Ana stała uśmiechnięta obok mnie i oboje czekaliśmy na skok.

- Przeskoczy punkt, mówię ci!- jej uśmiech w tej chwili był wart wszystkiego. Gdybym mógł sprawiłbym, by już nigdy nie płakała.

- Może, może- wyszczerzyłem się, skupiając na niej. Była taka piękna. 

Oj, przestań, bo się zakochasz!

To moja przyjaciółka, głupku!

Jasne, jasne!

Jej rozchylone usta powoli układały się w uśmiech, błagam niech Tepes doleci daleko, wtedy będę znów mógł widzieć ją beztrosko szczęśliwą. W jej oczach migotały jakieś nieznane mi iskierki, a jej małe dłonie zaciśnięte były w piąstki.

- Brawo Jurij!- uniosłem wzrok, budząc się z transu. Zapomniałem przez chwilę co się dzieje, lecz szybko oprzytomniałem.

- Nieźle stary, wracasz do gry!- przybiłem sztamę z chłopakiem, ciesząc się razem z nim i Aną. Po raz pierwszy od kilku miesięcy widziałem prawdziwy uśmiech na jego twarzy zamiast grymasu. Prawdziwy szczery uśmiech...

- Czekałem na to tak długo, a wystarczyło posłuchać mojego małego aniołka!- wtulił w siebie brunetkę, a ona zaplotła swoje ręce wokół jego szyi. 

- Brawo Jurij!- obejrzałem się za siebie i ujrzałem Jerneja.- Obaj wracamy na dobrą drogę, dzięki naszej bohaterce.

- Wiecie ile dziś skoczył Jernej?! Całe 190 metrów!- jej uśmiech był spełnieniem moich marzeń. Chciałbym, by gościł na jej pełnych ustach zawsze.- Peter, poczekaj!

Przewróciłem oczami, wyraźnie znudzony. On ją zbywa, a ona się stara. Jest aniołem, naszym aniołem, a on nie umie tego docenić. Gdyby nie to, że jest był moim przyjacielem, przeprowadziłbym z nim niezbyt miłą rozmowę.

- Czego?- czy on zawsze wstaje w złym humorze?

- Skakałeś dziś?- spytała niezrażona jego wrogim tonem. Naprawdę dziwię się, że jeszcze nie dała mu w twarz, za to jak ją traktuję.

- Nie, głowa mnie napierdala- westchnął skupiając swój zimny i pozbawiony uczuć wzrok na dziewczynę.

- Możemy pogadać?- mruknęła skupiając swój zmartwiony wzrok na nim. 

- O czym?- po jego oczach można było dostrzec, że za szybko to on nie poszedł spać. Pewnie gdzieś znowu zabalował w celu odreagowania niepowodzenia. 

- Dobrze wiesz...  nie wiem, o czym, ale wiem, że Peter się nie zgodzi. Pewnie zaraz znów na nią nakrzyczy, przecież on nienawidzi rozmawiać.

- Mówiłem ci już, że nie.

- Peter jeśli ci chociaż troche zależy na Domenie, jeśli chociaż trochę uh, proszę, naprawdę nie zamierzam cię skrzywdzić.

- I tak to zrobisz, jak każdy... Ludzie są podli.

On nienawidzi ludzi.

Stary Peter taki nie był...

-Proszę tylko cię o rozmowę.

- Niech ci będzie- przepraszam, co? Przesłyszałem się? Nie, nie, nie, naprawdę się zgodził? - Ale potrzebuję aspiryny.

- Bez niej raczej marne szanse, ze przeżyjesz- przytaknął i ruszył z brunetką, a ja byłem w jeszcze większym szoku. Coś się dzieje. Coś powraca. Coś znika. Coś upada. Coś powstaje.

Jak się czuć? Kiedy zacząłem czuć do niej, co do nikogo innego nie czułem?


''I może jesteś zbyt dobra dla mnie 
Jestem tylko głupcem dla ciebie
 Ale mnie to w ogóle nie obchodzi.''
______________________________________________________________

Przez moment chciałam zawiesić. lub usunąć bloga, ale postanowiłam
dać sobie szansę. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został.
Pozdrawiam



8 komentarzy:

  1. Ja jestem :) i bardzo się cieszę, że wróciłaś. Mam nadzieję, że już wszystko się jakoś poukładało i znów będziesz dla nas pisać.
    Bohaterowie są tak ujmująco delikatni, a zarazem skomplikowani i pogubieni, że czytając ich spostrzeżenia, myśli, obserwując ich zachowania, ma się ochotę podejść, potrząsnąć nimi a potem czule przytulić...
    Rozdział cudowny i teraz znów czekam na kolejny :)
    Trzymaj się cieplutko ;*

    A przy okazji zapraszam do mnie. zaginionawsrodskokow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Tak świetnie się to czyta, opisy... emocje bohaterów... :) Peter jak ja go uwielbiam <3 Czekam na następny, tylko nie każ aż tak długo czekać, pozdrawiam.
    Klaudia

    moje pierwsze opowiadanie: http://julia-and-michael-love-austria.blogspot.com/

    zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiscie ze tu jestem :) warto bylo czekac �� wszystko rozumiemy ;) super rozdzial, pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana co prawda dopiero teraz przeczytałam to opowiadanie ale z pewnością mogę powiedzieć że zostaje z nim do końca. To opowiadanie jest wspaniałe. Czekam na następny rozdział z wielką niecierpliwością... ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam, jestem i będę. I ten rozdział jest jednym wielkim OMFG! Wow, po prostu wow.
    Ale od początku - upity Peter to dobry Peter *trzeba częściej mu podtykać alkohol*. Dalej.. Jurij wreszcie wraca do żywych! Wzór do naśladowania, jestem dumna z ziomka xd dalej współczuję Jace *choć shippuję Anę i Petera do sześcianu *, on jest taki aww i tak cholernie mi go szkoda w tym wszystkim..
    Ale koniec końców jest hiper mega super. Niesamowicie, że wróciłaś. Czekam niecierpliwie na nexta *oby był szybciej niż poprzednie bo się wkręciłam * i życzę powodzonka w sprawach osobistych *byś mogła więcej pisać ciesząc tym mnie i pozostałych swoich fanów* c;

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny???super rozdział

    OdpowiedzUsuń