niedziela, 21 lutego 2016

1.5

''Staczam się szybko
 Nie po raz ostatni
 Jestem naprawdę głupi 
Płonę, idę w dół.''

P.O.V Anastazja

Następny dzień, następna monotonia, żadnej poprawy. Po co ja tu przyjechałam, skoro nic nie potrafię zdziałać? Skoro wciąż wspominam, a miałam zapomnieć? Powinnam wziąć się w garść, powinnam ulokować wspomnienia na dnie serca.

Myślałam, że jeśli ''zostawię'' Petera, on coś zrozumie i wróci. On ma to jednak naprawdę gdzieś, a ja powoli tracę wiarę, że jakoś do niego trafię.

Westchnęłam cicho i spojrzałam na trenujących chłopaków. Jurij i Jernej porażka, o Anze wolę nie mówić.

- Panowie, chodźcie do mnie!- zawołałam uśmiechając się nieznacznie.- Co wy na to, by pójść gdzieś?

- Ja nie mogę dziś, mam spotkanie- mruknął Damjan, a ja spojrzałam wyczekująco na resztę.

- Ja nie mam planów, ale lepiej zostanę w domu- westchnął Anze, kolejny, super. Nie ma opcji, nie wywinie się, nie pozwolę, by siedzieli załamani i smutni. Nie pozwolę im na zniszczenie sobie życia, na usunięcie z niego szczęścia i beztroskiej radości.

- Ja i Jaka, pójdziemy z chęcią - uśmiechnął się szeroko Domen, a Jaka przytaknął.

- Jurij?- spojrzałam na kuzyna nie znoszącym sprzeciwu wzrokiem, a on z grymasem przytaknął.

- Ana, a ja mam lepszy pomysł! Zamknij na chwilę oczy- mruknął Jaka uśmiechając się tajemniczo, a ja niepewna przytaknęłam, robiąc to, o co poprosił. Po chwili poczułam, że chłopak daje mi coś dość dużego do ręki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, ze mam pistolet na wodę, westchnęłam próbując krzyknąć, lecz zanim zdążyłam ci już mnie lali. Skąd oni tak szybko to wytrzasnęli? Mieli jakiś plan? Ach, kicha z tym! 

- O nie, będzie zemsta!- zakrzyknęłam pełna mordu i zaczęłam ich gonić. Jurij śmiał się goniąc Domena, Anze początkowo siedział zdołowany, ale po chwili zaczął również się wygłupiać. Byliśmy na chwilę beztrosko szczęśliwi, jakby nasze serca nigdy nie zostały złamane.


''Kiedy każdy statek idzie na dno
 Nie czuję nic kiedy słyszę jak mówisz
 Będzie dobrze
 Będzie dobrze.''


P.O.V Peter

- Słucham?- odebrałem telefon, patrząc na lejących się wodą Anze i Ane, nie wiem, co w tym fajnego.

Dziecinada i głupota.

A sam byś nie chciał tak? 

- Peter... Stan taty znowu się pogarsza- wyszlochała mama, a moje serce zabiło mocniej.- Ja wiem, że ciebie to nie obchodzi, a ja znowu dramatyzuje, ale gdyby... Gdyby on już... Jeśli nie będę dzwoniła to jest dobrze, ale... Chce byś wiedział.

Telefon upadł na ziemię, a wszyscy skupili całą uwagę na mnie. Ból wypełnił moje serce, a mięśnie napięły się. Nie wierzę, ona naprawdę myślała, że nie obchodzi mnie stan mojego ojca? 

- Wszystko dobrze?- dziewczyna podeszła do mnie, chwytając za ramię. Zacząłem się cofać będąc w jakimś amoku, będąc totalnie zagubionym. Nie patrząc gdzie, dostając impulsu, zacząłem biec.

Znów ją odrzucasz?

Nie odrzucam, nie znam jej!

Walnąłem pięścią w drzewo z całej siły, następnie jęcząc z bólu. Odwróciłem się widząc jej zaniepokojoną twarz, ale w tej chwili nie obchodziło mnie, to. Nie była moją przyjaciółką, czy nawet znajomą.

- Peter...- zignorowałem ją kompletnie i ruszyłem przed siebie.- Nie pozwalasz nikomu się do siebie zbliżyć, nie mogę...

- Do cholery, mówiłaś, że zostawisz mnie w spokoju, więc się odpieprz!- chciałem być sam, chciałem zamknąć choć na chwilę oczy. 

- Nie mogę, nie jest mi łatwo patrzeć jak się rozpadasz na coraz mniejsze kawałki!- warknęła, a ja poczułem jakieś nieznane ciepło w sercu, coś na kształt wewnętrznego uspokojenia, sam nie wiem.

- Po co to robisz? - mruknąłem, opierając się o drzewo.

- Ponieważ tu przyjechałam, ponieważ jestem tu również dla ciebie?- westchnąłem. Wiedziałem, że jeśli sam nie pójdę na łatwiznę, to ona i tak tego nie zostawi.

- Mój tata jest w kiepskim stanie, cholera, ale to nie jest najważniejsze ja po prostu... Znaczy to też jest ważne, ale...- wyszeptałem.

- Więc co jest ważne?

- Uh, powoli tracę wszystkich, za niedługo brat mi się powiesi przez moje zachowanie- zaśmiałem się sarkastycznie, a dziewczyna cofnęła się przestraszona.- Ana?

- Ja...- zacisnęła oczy i kiwnęła przecząco głową.- Muszę iść, muszę, ja...

- Ana!- chwyciłem impulsem jej dłoń, czego pożałowałem od razu.

Jak mogłem kogoś zatrzymywać? A tym bardziej ją, pomyśli sobie, że może mi pomóc, że jednak mam problem, że się przejmuję i wyjdę na głupka.

- Co robisz? Zostaw mnie, to moje problemy, mój świat!- w jej oczach iskrzyły łzy, a ja naprawdę nie wiedziałem, co robić. Po raz pierwszy zacząłem się martwić. Za dużo wrażeń na raz, na pewno...

- I to ma być fair w stosunku do nas?! Nam nic nie powiesz?! Super, wiec nie oczekuj niczego ode mnie!- głośne krzyki jak echo rozniosły się po lesie.

- Peter, nie zrozumiesz!- krzyknęła patrząc na mnie z bólem, a ja byłem zbyt pogubiony, by myśleć co mówię.

- To ty nie rozumiesz! Nie wiesz, jak to jest wiecznie przegrywać, kiedy nie umiesz dać sobie rady w zwykłym głupim skoku! Kiedy wiesz, że na ciebie liczą, a ty zawodzisz! Kiedy ona zabrała ci całą wiarę!- za dużo, zbyt dużo uczuć. Zaczynam ufać, jest źle, Peter nie daj się znów omotać!

- Myślisz, że nic nie rozumiem?

- Jak widać nie!

Widziałem, jak jej ciało trzęsie się, ale nie byłem pewny, czy z zimna, czy z tego jak słowa potrafiły ranić, jak ja potrafiłem ranić.

- A wiesz, jak to jest zobaczyć twojego powieszonego brata? A ty najzwyczajniej żartujesz, bo nie wiesz jak to jest! Nie wiesz, jak to jest stracić ojca w wypadku, a widzieć jak twoja matka umiera? Nie wiesz jak to jest...- zamknęła usta dłonią, a ja spojrzałem na nią w szoku. Cholera, co się właśnie teraz stało. 

Schowała twarz w dłoniach i usiadła na ziemi opierając się o drzewo. Nie mogłem ruszyć się z miejsca, a żal przepełnił moje serce. Poczułem się głupio, bo cholera moje problemy w porównaniu do jej...

Po chwili zwykłym impulsem usiadłem obok niej i po prostu byłem. Wiedziałem, że będę żałował, ale coś mi nie pozwalało wtedy zostawić jej samej. 


''Więc powiedz mi teraz 
Kiedy każda gwiazda spada z nieba
 I każde ostatnie serce na świecie się łamie.
 Oh trzymaj mnie teraz.''


P.O.V Jaka

Jestem idiotą. Naprawdę wielkim idiotą, ale muszę zobaczyć, co się stanie. Przecież Peter zaraz będzie wściekły, zaraz okrzyczy ją, a jej miękkie i zranione serce nie wytrzyma. On się zachowuję, jak rozpuszczony gówniarz. Nie wiem, gdzie podział się mój przyjaciel, nie wiem gdzie podziała się nasza przyjaźń. Zmienił się przez jedno nieistotne wydarzenie. Dobra, może zabolało, rozumiem, że wstyd, zażenowanie, ale czy musi odsuwać od siebie każdego? To nie jest dobre wyjście, granie, że jest dobrze, mimo iż nie jest.

 -Ana! - dopiero krzyk Petera zbudził mnie na ziemię. Schowałem się szybko za drzewo, obserwując ich z daleka. Złapał jej dłoń.

Złapał jej dłoń.

Złapał jej dłoń.

Po co to powtarzasz?

Bo Peter nie pozwala się zbliżyć!

- Co robisz? Zostaw mnie, to moje problemy, mój świat! - zaczęła krzyczeć łamiącym się głosem. Chciałem pójść tam wziąć ją w ramiona i zacząć uspokajać. Przecież ona mu nic nie powie! Nie ma opcji.

- I to ma być fair w stosunku do nas?! Nam nic nie powiesz?! Super, wiec nie oczekuj niczego ode mnie! - matko święta Peter, nie powinno się wymuszać! Czy on zgłupiał do reszty?! Ona zaraz stąd wyjedzie i nie wróci, a już kadra dziś była wesoła. Jurij się zaśmiał, a Anze wiecznie nie płakał. Do tego bawiliśmy się jak dzieci wodą.

- Peter, nie zrozumiesz! - krzyczeli na cały las, oni chyba naprawdę się nienawidzili... W sumie nie dziwię się An, po tym jak się zmienił, sam nie wiem, czy da się go lubić.

- To ty nie rozumiesz! Nie wiesz, jak to jest wiecznie przegrywać, kiedy nie umiesz dać sobie rady w zwykłym głupim skoku! Kiedy wiesz, że na ciebie liczą, a ty zawodzisz!  Kiedy ona zabrała ci całą wiarę!- otworzyłem usta będąc w totalnym szoku.  Powiedział jej, co się dzieje. Powiedział jej, co czuję. Powiedział, jej, że jest źle.

Powiedział jej.

Jaka, uspokój się.

 - A wiesz, jak to jest zobaczyć twojego powieszonego brata? A ty najzwyczajniej żartujesz, bo nie wiesz jak to jest! Nie wiesz, jak to jest stracić ojca w wypadku, a widzieć jak twoja matka umiera? Nie wiesz jak to jest...- zakryłem usta dłonią, ja... Nie wiem, nie wiem, czym bardziej się dziwić, tym czy prawda jest bolesna, tym ile przeżyła, czy tym, że powiedziała to właśnie jemu. Czuję, jak serce zaczyna mnie koszmarnie kłuć, jak w głowie zaczyna się kręcić.

Powiedziała mu.

Powiedziała mu.

Po co to znów powtarzamy?!

Bo, powiedziała MU, a nie MI. 

Czułem, jak w oczach zbierały mi się łzy, a Peter podszedł do skulonej dziewczyny i usiadł obok niej. Co się ze mną dzieje?!

Jesteś zazdrosny.

Nie, nie nie.

Wplątałem ręce we włosy i wróciłem. Próbowałem się uspokoić, ale jedynie z minuty na minuty coraz bardziej rozpierała mnie złość. Czy tak szybko, można być zazdrosnym, o kogoś, kogo zna się może trochę więcej niż tydzień?

'' Nawet nie pytaj 
Kiedy odnalazłem siebie po środku
 Skomplikowane wtedy, kiedy to proste.''
__________________________________________________________________
Wiem, że minęło dużo czasu, wiem, że
trochę się spóźniłam, ale jestem wreszcie z rozdziałem.
Peter dziś z 22 do pierwszej dziesiątki,
nasz mistrz <3 Jaka 31,  tak mało brakowało :(



16 komentarzy:

  1. Witaj kochana.
    Rozdział cudeńko! Zaczęło się tak swietnie, wspólna zabawa z wodą, a pózniej coraz smutniej :( Naprawdę przykro sie czyta, gdy dowiaduje sie, ze Peterowi umiera tata. Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze. Nie zmienia to faktu, ze rozdział wspaniały!
    Trzeba Peterowi pogratulować. Tak jak wspomniałaś awansował w drugiej serii o pare pozycji ^^
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było dodać jakiś element, by coś Petera osłabiło:)
      Coś czułam, ze Peter poprawi się w drugiej serii, ale że aż tak, to się nie spodziewałam:)

      Usuń
  2. Lofffffff ♡ uwielbiam sposób w jaki opisujesz emocje i wszystko to co się dzieje. Sprawiasz, że potrafię sobie to wszystko wyobrazić :) Niech Peter zacznie zachowywać się jak człowiek z uczuciami. Proooooszeeee... bo byłoby mi smutno jakbyśmy w następnym rozdziale wrócili do punktu wyjścia xd Czekam na nexta i życzę weny :*
    PS. Zapraszam do mnie na jedyneczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło <3 Skoro tak prosisz postaram się, by Peter nieco zmiękł w następnym rozdziale.:) Dziękuję za miłe słowa, a do ciebie już lecę :D

      Usuń
  3. Jestem!
    No, kochana, rozdział perełka ^^
    Strasznie podoba mi się to, jak prezentujesz w swojej historii emocje, bo są opisane niesamowicie... prawdziwie, tak naturalnie, bez żadnego sztucznego naciągania i kombinowania.
    Kurczę, szkoda tylko, że dzisiaj tak smutno się zrobiło... oby w następnych było już trochę weselej :)
    Czekam!
    A co do konkursu, Peter zanotował ogromny skok w górę klasyfikacji, co się chwali, chociaż ja zdecydowanie bardziej byłam zadowolona ze zwycięstw Michaela :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to cieszę się, że mi się udało;)
      No w następnych to zobaczymy, małymi kroczkami do celu <3 Właśnie, ostatnio Michael coraz lepiej skaczę:) Myślę, ze jeśli utrzyma się w formie przez letnie zawody, Peter może mieć godnego przeciwnika w sezonie 2016/2017:) Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Rozdział - cudo, te emocje zewsząd.. Mega! I oboje się otworzyli.. *.* Jaka.. Czuję, że będzie jednym wielkim przegranym tego opowiadania. On jest zbyt miły, by musiało go spotkać coś takiego ;__;
    A tak z totalnie innej beczki - uwielbiam cover Hello w wykonaniu Bars & Melody, więc w 100% trafiłaś z piosenką <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracam, po długim czasie i staram się już nadrobić <3
      Jaka... Cóż, nie chciałabym stwarzać bólu temu aniołkowi, ale opowiadanie już całe zaplanowałam:(

      Bars and Melody <3 Uwielbiam ten duet, pozdrowienia <3

      Usuń
  5. Przeczytałam i bardzo mi się podoba, cieszę się że Peter się wreszcie otworzył, może coś z tego będzie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy w następnym rozdziale, który po dość długim czasie niedługo się ukaże;)

      Usuń
  6. Dotarłam :D
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale kochana szkoła skutecznie zabiera mi czas wolny. :(
    Co do samego rozdziału... po prostu cudowny. Na prawdę bardzo, bardzo mi się podoba. Zwłaszcza to jak opisujesz emocje. <3
    Peter w końcu powiedział o co chodzi i Ana też się otworzyła. Do tego zazdrosny Jaka. Jestem niesamowicie ciekawa, co z tego wyniknie. :)
    Czekam na kolejny. ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie cię rozumiem, ja też jestem zawalona szkołą, do tego wymagania rodziców, treningi, eh...
      Mam nadzieję, że następny rozdział będzie równie niesamowity dla ciebie, buziak;*

      Usuń
  7. Pokochałam to opowiadanie!
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. :)
    Pięknie piszesz!
    Peter, Ana... BOHATEROWIE CUDOWNI i te emocje między nimi. Podoba mi się, że Peter jest inny niż w większości opowiadań.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    http://we-are-legends-every-day.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeju, dziękuję <3 Cieszę się, że mogę gościć tu następną osóbkę:) Jednak to moje pierwsze opowiadanie, tak na poważnie, więc...:)
      Nie będę robiła z Petera grzecznego, słodkiego chłopca:)/.
      Ma mieć pazura, taka fabuła opowiadania;)

      Jak się ze wszystkimi zaległościami uporam zaglądnę do ciebie <3

      Usuń
  8. Swietny... Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń