sobota, 28 stycznia 2017

1.12


''Wciąż szukałeś,
Czy znalazłeś dużo rzeczy?
Czas nauki
Dlaczego niczego się nie nauczyłam?''

P.O.V Domen

Biegałem sobie ze słuchawkami w uszach obserwując otaczających mnie ludzi. Mimo iż było ciemno ulice miasta były na tyle oświetlony bym niczym jakiś pedofil wszystkich obserwował. Niektórzy wracali z pracy a inni dopiero do niej szli. Zaśmiałem się pod nosem. Moja praca była dość.. dziwna, ale za to wyjątkowa. Skoki sprawiały, że niemożliwe stawało się możliwe, ten świat miał większy sens, dzięki temu wszystkiemu. 

- Hej młody zatrzymaj się!- odwróciłem się i wytrzeszczyłem oczy widząc mojego ulubionego skoczka.- Domen, prawda?

Nie, bo Józef.

- Jezu, ty jesteś Daniel Andre Tande!- w myślach strzeliłem sobie facepalma.- Zabrzmiałem jak jakaś napalona fanka.

Może bi?

- Lubię napalone fanki i fanów- poruszył brwiami, a ja zaśmiałem się nerwowo. Był moim autorytetem, tak jak i sam Peter. Ale Petera pewnie nawet to nie obchodziło, więc...- Szukam Anastazji, Gorana i Jurija, wiesz może gdzie są?

- Widziałem jak Ana gdzieś wychodzi, Jurij poszedł do sklepu, a trener został w domu.

- Wy wszyscy o 21 tacy aktywni?- zaśmiał się.- Zaprowadziłbyś mnie do Gorana?

Ty byś go wszędzie zaprowadził.

- Jasne, nie ma sprawy!- powiedziałem głośno, bo bylem podekscytowany, że spędzę kilka minut z Danielem. 

Serio gadasz jak napalona fanka.

- Jak tam samopoczucie? Zostało już tak mało do początku sezonu- uśmiechnął się do mnie, a ja zastanawiałem się, czy powiedzieć prawdę, czy udawać, że wszystko jest okej.

Jak już tak go kochasz, to mu powiedz.

- Dobrze skaczę, ale czegoś brakuje zawsze, albo metrów, albo telemarku, nawet czasem dobrej sylwetki w locie, czy wyjścia z progu w dobrej chwili- mruknąłem zawiedziony, bo naprawdę nie byłem tak dobry, jak do końca chciałem.

- Zostaje tutaj u was z tydzień, może nawet do rozpoczęcia sezonu, więc myślę, że nauczę cię sporo, tak byś zobaczył jak dużo potrafisz- spojrzałem na niego z wdzięcznym wyrazem twarzy.

- Dzięki, nie mogę zawieść mamy, ojca, wszystkich...

- Znam to, fakt nie zawsze mi wychodzi, ale jeśli uwierzę w siebie jestem nawet groźnym rywalem- uśmiechnąłem się szeroko i zobaczyłem, że dochodzimy do naszego domku. 

- A tak właściwie czemu przyjechałeś?- spytałem ciekawy, spoglądając na blondyna, który się lekko spiął. Coś się stało?

Mleko się rozlało.

Aleś ty dziś ironiczny...

- Nic ciekawego, takie tam sprawy, po za tym mamy teraz wolne, a z Aną się dobrze znam.- przytaknąłem, lecz coś mi tu nie pasowało. Może po prostu mam jakieś urojenia? 




''Życie może być niemiłe,

Ale tylko czasami,
Poddajesz się zanim zaczniesz.''


P.O.V Peter

- Jak mam ci coś powiedzieć, to ważne coś, skoro masz w dupie wszystko i ranisz dookoła!- wrzasnął trener mając dość słuchania moich nic nie wartych pytań. Był już wieczór, a ja po raz kolejny zaczynałem tą głupią rozmowę.- Miałem nadzieję, że się nią zaopiekujesz, to była pomyłka...

- Trener wie, co się stało z Carą- warknąłem z trudnością wypowiadając jej imię.

- Przestań Peter, minęło tyle czasu, a my nadal ukrywamy to przed Aną, którą traktujesz jak nic niewartą szmatę, myślisz, że tego nie widzę?! Po prostu miałem nadzieję, że się opamiętasz...- westchnąłem uświadamiając sobie, że miał rację. Miał cholerną rację.

No co ty!

- A co jeśli ona też zniknie? Jeśli ona też...

- Ana nie jest taka jak wszystkie, ona jest inna musisz to zrozumieć- zacisnąłem rękę w pięść wychodząc z pokoju. Teraz albo nigdy. Spojrzałem przez okno i ujrzałem na dole psycholożkę.

Wreszcie jakaś mądra decyzja.

Zbiegłem na dół i patrzyłem jak dziewczyna chodzi w kółko myśląc nad czymś głęboko. Może nie teraz?

Bierz dupę za pas i powiedz jej to całe gówno.

Może to nie jest dobry pomysł?

- O Peter, znowu przyszedłeś powiedzieć mi jaka zła jestem?- odwróciła się w moją stronę i spojrzała z bólem w moje oczy.

Zobacz, co narobiłeś idioto!

- Powiem to raz i powtarzać nie będę, Cara leciała na moje pieniądze, miała w dupie, jaki jestem, czy mnie coś zaboli. Postanowiła mnie wykorzystywać, jak jej pieniędzy nie dałem, to się chciała zemścić, więc pomalowała mnie, a ja nieświadomy poszedłem z tym gównem do siłowni, gdzie byli moi wszyscy znajomi i jej kumple. Oznajmiła wszystkim, że nie czuje się mężczyzną i pociągają mnie chłopacy, do tego uznała, że prosiłem ją o zmianę płci. Każdy jej uwierzył. Każdy mnie wytykał. Po tym wszystkim powiedziała, że nigdy mnie nie kochała- zamknąłem oczy pozwalając łzom wypłynąć i pokazać jak słaby jestem, byłem tylko człowiekiem, który nie wiedział, czy warto jest żyć, oddychać, być.

- Ja... Boże- zakryła ręką buzię patrząc na mnie załzawionymi oczami, a moje serce rozłamało się całkowicie.- Peter, ona...

- Nie płacz, zbyt dużo już przeze mnie płakałaś- wtuliłem ją w siebie, nie mogłem się od niej uwolnić, mimo, że próbowałem wybić sobie ją z głowy, czuję coś do niej. Tak wielu ludzi zraniłem, a mimo wszystko jej cierpienie sprawia, że czuję się jak największy skurwiel.- Nie mogę być przy tobie, nie chcę cię mieć, by potem stracić.

- Jesteś dla mnie ważny, wiesz? Raniłeś mnie, ale ja nigdy nie przestałam cię k... lubić, nigdy, bo wierzyłam ciebie, w każdy twój uśmiech- uniosła głowę, a ja spojrzałem w jej piękne oczy, Była idealna w każdym aspekcie. Wystarczyło czasem na nią spojrzeć, a wszystkie zmartwienia mijały. Wystarczyło trochę jej, a wtedy byłem sobą. Pamiętam tą noc, kiedy mi pomogła, kiedy była blisko, chciałem ją mieć przy sobie, ale to było niemożliwe. Te głupie próby nienawidzenia jej, by potem uświadomić sobie, że jeszcze kilka dni i nie będę umiał bez niej żyć.- Dla mnie taki jaki jesteś, jesteś idealny.

Chwyciłem jej zimne policzki i nie mogąc dłużej wytrzymać musnąłem swoimi ustami jej zziębnięte wargi. Czułem jak moje ciało oblewa ciepło, gdy dziewczyna oddała pocałunek. Przyciągnąłem ją bliżej starając się oddać jej jak najwięcej uczuć, by jej pokazać, ile znaczy. Jeszcze nigdy nie czułem się tak całując kogoś, jej usta były tak delikatne i miękkie, takie wprost do całowania. Ale nie mogłem. Budząc się z amoku, dopiero teraz mój umysł zorientował się co zrobiłem. Pocałowałem ją. Pocałowałem ją i poczułem jeszcze więcej niż dotychczas. Oderwałem się od niej spoglądając w jej zaskoczone oczy.

- Zapomnij o tym wszystkim...

- Peter, ale przecież...

- Nigdy nic dla mnie nie znaczyłaś, skoro już wiesz to odpieprz się ode mnie- warknąłem, zaciskając zęby, było zbyt trudne. Ona zasługiwała na kogoś, kto umiałby ją kochać całym sercem, a nie mnie. Dupek musi pozostać dupkiem.




''Czy wątpisz?
Czy tylko boisz się odkryć?
Byłeś załamany?
Czy boisz się pokazać co czujesz?''



P.O.V Goran

- Teraz wszystko będzie trudniejsze...- tylko nie to.

- Daniel, co ty tu robisz?- uniosłem na niego wzrok wzdychając tylko, nie mogę go narazić znowu na niebezpieczeństwo.

- Zwiedzam.- parsknął.

- A tak serio?- schowałem wszystkie papiery nad którymi męczyłem się kilka godzin. Niestety trener skoczków także musi dużo pracować. Większość ludzi myśli, że wymachujemy tylko chorągiewką, lub organizujemy treningi. Gdyby tak było...

- Pomagam.

- Mamy 2 miesiące...- zacząłem, ale chłopak mi przerwał.

- W dupie mam, 2 miesiące, czy pół roku, jestem tu bo nie pozwolę jej zranić. Wiem, że ryzykuję, ale wystarczył jeden telefon od Jurija i jestem- pokiwałem głową wzdychając. On nie odpuści.



- Ana nie wie tych wszystkich rzeczy o mnie, wiem, że Dave i Oni są jej znani, byłem bliską osobą jej ojcu...

- Goran mów po ludzku, nie jestem idiotą, wiem, że jesteś jej wujkiem- opadłem na fotel chowając twarz w dłoniach. Byłem już stary, nie mogłem się za dużo denerwować.

- Jej ojciec mówił, że mam się nią zaopiekować, ale potem przyszedł Dave, a potem wiesz, co się stało, ona do teraz nie wie, kim jestem- tak miałem ją chronić, razem z Markusem, ale wszystko źle poszło, najpierw jego żona zmarła, potem on sam, do tego Connor. Zadzwonił do mnie Miran i musiałem coś wymyślić. 

- Wiem to, ale teraz wszystko jest inaczej niż wtedy, mimo to, jestem gotowy oddać życie, raz ja zostawiłem, teraz już tego nie zrobię- przytaknąłem. Może gdybym kiedyś był inny ON nie stałby się tym, kim jest teraz.




''Słowa bez znaczenia
Trzymają mnie przy marzeniach,
Ale nie mówią mi nic...''



P.O.V Jaka

- Zapomnij o tym wszystkim...

- Peter, ale przecież...

- Nigdy nic dla mnie nie znaczyłaś, skoro już wiesz to odpieprz się ode mnie- to są jakieś jaja. On ją pocałował. Ona go pocałowała. Więc skoro moje serce jest połamane, mógł jej powiedzieć co czuję, a nie tak ją ranić. Ana zsunęła się po ścianie budynku i zaczęła szlochać. Rozejrzałem się mając nadzieję, że on wróci i ją przytuli.

 Dobra najprawdopodobniej ją kochałem i cholera to wiedziałem od dawna, ale ona była dla niego a on dla niej. Peter rozpłynął się w powietrzu, byłem na niego wściekły jak i zraniony.

- Księżniczko, chodź tutaj- wyciągnąłem do niej rękę a ona wtuliła się w mnie. Nikt nie powinien jej tak ranić. Była wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Cholera ile bym dal, za to, by za mną tak płakała.

- Nienawidzę go.

- Nie kłam- mruknąłem głaszcząc ją po plecach i starając się uspokoić.

- Ja już wiem wszystko, tak strasznie mu współczuję, ta suka pożałuję- zaśmiałem się słysząc słownictwo brunetki, ale nawet mój śmiech nic nie dał.- Nie chcę go znać!

- Chyba naprawdę się pogubiłaś, bo raz o byłej Petera, a raz o tym, Ana widziałem, on cię pocałował, pozwolił sobie być blisko- zacisnąłem zęby, bo cholera pocałował ja i zostawił, jak jakiś sukinsyn. Jak nic nie wary sukinsyn.

Ale twój przyjaciel i mimo wszystko, nieważne, jak ją kochasz to mu ją oddasz.

Ups.

Co?

Nic, prawda boli.

- Chcę powiedzieć, że mimo wszystko to go nie usprawiedliwia.. Chociaż.. Boże co się ze mną dzieję?! Powinnam mieć to gdzieś!

- Spokojnie- zabiję go, zabiję! Najpierw powieszę a potem odetnę głowę ugh!

Lepiej by było dać na zgwałcenie jakiemuś homoseksualiście.

- Nie rozumiem tego naprawdę...- wyjąkała ocierając mokre policzki.
- A ja tak mała...-  wtuliłem ją we mnie mocno.
- To chore, dlaczego tak mnie to zabolało?
- Bo go kochasz skarbie-spojrzała na mnie przerażona, a ja pokiwałem twierdząco głową.- Kochasz go.

''I wszystkim czego nigdy nie powiedziałeś, jest to że tak mnie kochasz...
Gdybym tylko mogła spojrzeć w głąb Twojego umysłu,
Może wtedy znalazłabym ślad.
Tego co chcę od Ciebie usłyszeć.''

---------------------------------------------------------------------------------------
Dopadła mnie jakaś cudowna wena, więc rozdział już po 4 dniach. Ostatnio za dużo rzeczy doszło do opowiadania, więc w tym rozdziale trochę się wyjaśniło. Po za tym pod koniec lutego powinnam już skończyć 1 cz. opowiadania :).
Btw, z gifami lepiej prezentuję się to opowiadanie :>
Co do dzisiejszych zawodów, dla mnie Peter nadal jest mistrzem, a Polacy zaczynają dominować <3 Ale co, jak co było dużo niespodzianek - mnie najbardziej zaskoczył Wellinger :p Pamiętajcie, komentarze zależą od tego czy będzie 2 część! Również dziękuję osobom, które mnie motywują <3 Do następnego! :^
*poprawiony*

5 komentarzy:

  1. Wow!!! Co to było?! Normalnie szok! Oczywiście w jak najlepszym tego słowa znaczeniu☺ Tego bym się po Peterze nie spodziewała. A i tak strasznie szkoda mi Jaki😢 Ale wierzę że to wszystko dobrze się skończy😊 no proszę!-kto by pomyślał że Goran to wujek Any. Tak poza tym to intryguje mnie postać Daniela🤔 i w życiu bym nie pomyślała czytając poprzedni rozdział, że chodzi o Daniela Andre Tande!😃( tak z innej beczki to fajnie że tu jest bo to też lubię😄) Dla mnie PETER żeby nawet do konkursu się nie kwalifikował to i tak będzie najlepszy❤ Polacy- coraz bardziej mnie zachwycają! Oby tak dalej💚💖💙 Całuje i życzę weny😙😙😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ta Ana może nie zauważać Jaki? Przecież on jest taki słodziutki ;-; Nadal dużo tajemnic zostało, co do postaci Any, Ich, no i Daniela. Polecam sprawdzič bohaterów, bo trochę się pozmieniało. PS. dziś Peter pokaże wszystkim! 💓 Pozdrawiam🤗

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! I ten pocałunek ♥ Zagadka goni zagadkę...

    OdpowiedzUsuń