piątek, 17 marca 2017

2.2

Engelberg, 17 grudnia 2016


''Siedząc w kącie pokoju
Wszystko mi przypomina o Tobie
Tuląc pustą butelkę i wmawiając sobie, że jesteś szczęśliwsza 
Jesteś, prawda?''


P. O. V Goran

Westchnąłem cicho, po raz kolejny czytając list. Może powinienem jej powiedzieć to wszystko szybciej? Może byłoby inaczej, a ja nie czułbym się tak źle. Tylko ja znałem jej prawdziwy powód wyjazdu, tylko ja wiedziałem, jak wiele poświeciła dla nich. 

- Trenerze?- spojrzałem na bruneta, biorąc duży oddech. On cierpiał każdego dnia, jeszcze gorzej niż Domen. Chował wszystko w sobie, by nikt nie zobaczył, żeby było dobrze. Ale ile tak można? Oszukiwać i udawać.

- Ona cię kochała Peter, oddałaby za ciebie wszystko- nie mogłem powiedzieć za dużo. Zaczęli, by jej szukać, a ona musi teraz być sama. Musi, jeśli chce, by Dave odpuścił.

- Tęsknię za nią i nie potrafię zrozumieć, dlaczego mnie zostawiła...- wyszeptał, a ja miałem straszne wyrzuty sumienia. Peter i wszyscy, byli dla mnie jak rodzina. 



- Zrobiła to dla twojego dobra, zrobiła to, by...

- Goran, ja nie wiem, nic nie wiem. Wszystko tak szybko przeminęło, jakby nic się nie stało. Czasami zastanawiam się, czy ona naprawdę tu była... Kiedy Cara mnie zostawiła, jedyne co czułem to złość i nienawiść. Chciałem, by po prostu zniknęła. A Ana? Ona mnie zostawiła, a ja nie chcę, by mnie zostawiała, ja chcę by była... Czuję oba uczucia i nie wiem które góruje! Przez nią jestem tak cholernie uczuciowy, że mnie to przytłacza. Mam ochotę wykrzyczeć jej wszystko prosto w twarz, a potem upaść na kolana. Czy to moja wina, czy rzeczywiście, jestem taki do niczego?- w jego oczach kłębiły się łzy i wszystkie te pogubione uczucia. Mieli mieć we mnie oparcie, a ja właśnie patrzyłem, jak umierają.

- Damy radę, poradzimy sobie- objąłem go ramieniem, próbując pocieszyć. Byłem słaby w tych sprawach, jednego syna już straciłem.- Jesteśmy facetami, faceci nie płaczą, nie?

- Dla kobiety swojego życia często płaczą- spuścił głowę, lecz po chwili szybko ja podniósł.- Nieistotne, Cene przyjechał, a dziś konkurs. Udawajmy, że jest okej, to nam wychodzi przecież najlepiej.

- Peter..

- Jest okej, przecież zawsze jest- uśmiechnął się fałszywie i wyszedł.

- Gdybyś tylko wiedział...- złapałem się za obolałe serce i odetchnąłem ciężko. Przecież jest dobrze... Zawsze jest.



''Wszystko już czułem, od nienawiści do miłości
Od miłości do żądzy, od żądzy do prawdy
Sadzę, że właśnie taką cię znam.''



Lublana, 20 grudnia 2016

P.O.V Ana

Słońce moje!
Kocham cię.
Drugie miejsce Domen, pierwsze miejsce Domen!
Co ty wyrabiasz w tym pucharze świata?
Nie spodziewałabym się, że tak szybko ich wszystkich zdominujesz... Widzisz? Nie potrzebujesz mnie. Jest dobrze i radzisz sobie niesamowicie!
Oglądam ten konkurs już 6 raz i nie mogę uwierzyć, wiesz? To zbyt cudowne. Kiedy na ciebie patrzę, mam wrażenie, jakbyś walczył także sam ze sobą...
Jestem dumna z ciebie, jestem dumna z tego, że się nie poddałeś. Ale cholera! Ty masz dopiero 17 lat! 
Widziałam, jak się uśmiechasz i moje serce uśmiechało się razem z Tobą. Uśmiechaj się częściej, wtedy będę mniej tęsknić.
Chciałabym tak bardzo poznać Cene, wiesz? Wydaje się taki pogubiony, a wy jełopy pewnie przez swoje problemy unikacie go. Proszę, dbajcie o niego. Może dla ciebie skarbie, nie brzmi to dobrze, ale dostał się do 2 serii! I to dwa razy! Nie oczekuj trzech Prevców w dziesiątce, bo rywali, by ogłupieli!
U mnie w porządku, będzie i jest w porządku. Uwierz mi.
Kocham cię. 
Ana


Podpisałam list, pamiętając, by nie napisać adresu. Dave zawsze pisał jakiś inny, by się nie domyślili. Tak było lepiej, myśleli, że jestem na jakiś wyspach, a potem wracam do Daniela. Albo... To nieistotne, ważne, że mnie nie szukali.

- Chcesz iść na spacer?- obróciłam się w stronę blondyna i uśmiechnęłam lekko.

- Jeśli tylko mogę...

- Nie ma go, wróci za tydzień, ale chyba nie muszę ci tłumaczyć, że jeśli wróci za tydzień, a ty uciekniesz to już koniec. Prawdopodobnie z tej całej furii, by cię zabił- kiwnęłam twierdząco głową.- Mam dla ciebie dobrą wiadomość.

- Jaką?- spojrzałam na niego bez nadziei. Wszystko i tak przeminęło i już nie wróci. Po jakimś czasie nie płaczemy, nie krzyczymy. Milczymy i przypominamy powoli, przyzwyczajając się do bólu. Zostajemy tacy sami, lecz wyprani z uczuć i wyprani ze szczęścia. Nie zastanawiamy się, po prostu żyjemy, nawet jeśli jutra ma nie być. Tylko, że my nie wierzymy w lepsze jutro, w lepszy rok. Nam to już wszystko obojętne, jakby to była powinność.



- Najpierw musisz się ubrać cieplej. Śnieg pada, a ja nie chcę zepsuć ci niespodzianki, przez to, że zachorujesz...

Ubrałam się szybko i czekałam, aż Alex otworzy drzwi. Wreszcie po tylu dniach mogłam wyjść i choć na chwilę nie czuć tego cierpienia. Rozejrzałam się dookoła, a cały ogród zasypany był śniegiem. 

- Jest lepiej, prawda An?- ścisnęłam jego rękę, a chłopak spojrzał na mnie zakłopotany.- Jesteś piękna, ale mi się podobają chłopa...

- A ty jesteś głupi i to mocno- uśmiechnęłam się słabo.- Chyba cię polubię.

- Czyli, ty...?

- Chyba kogoś kocham wiesz? I chyba boję się przyznać, bo to zbyt zaboli- przegryzłam wargę, patrząc na zaśnieżone ulice. Uwielbiałam śnieg od małego. Zawsze z tatą lepiliśmy wielką rodzinę bałwanów.

Zaczynaliśmy od mamy, bo to ona najszybciej odeszła.

- Chcę byś się teraz uśmiechała okej? Bądźmy choć przez chwilę szczęśliwsi.



- Ulepimy bałwany, dobrze? Dużo bałwanów- schyliłam się i dotknęłam białego puchu. Zamknęłam oczy, przypominając sobie Connora, mamę i tatę. Oni wszyscy teraz byli u góry, szczęśliwi i bez problemów. Ale wiedziałam, że muszę dla nich walczyć.

- Jasne!- uśmiechnął się szeroko i pobiegł w stronę największej zaspy. Zaśmiałam się lekko i przypomniałam, że Jurij robił to samo. Zawsze, jak byliśmy mali i nieco nieporadni, biegaliśmy po podwórku i rzucaliśmy się śnieżkami lub szukaliśmy jak największych zasp.

- Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni- spojrzałam w niebo i uśmiechnęłam się.- Wygram, obiecuję to wam.

- Są An, jestem pewny, już wygrałaś, jedziemy na konkurs w Oberstdorfie- słysząc to, potknęłam się o kamień i wylądowałam na zimnym śniegu. Nastolatek zaśmiał się głośno i podszedł upadając obok mnie.- Fajnie tu.

- Nie zmieniaj tematu, jak to? 

- Są święta, a kiedy są święta, są prezenty, nie wiedziałaś?



''Nikt Cię nie skrzywdzi tak jak ja Cię skrzywdziłam
 Ale nikt Cię nie pokocha tak jak ja Cię kocham.''


P.O.V Jurij

Chwyciłem komórkę i zadzwoniłem do Any. Nie odbierała od wielu dni moich telefonów, nie odzywała się, a Pero czytał ciągle jakieś listy, powtarzając jej imię. Było by okej, gdyby on nie spał przytulony do tych listów i nie wypowiadał jej imienia przez sen. On nie umiał zasnąć bez jej cząstki. Ana zostawiła u nas dwie, trzy bluzki i bluzę, a Peter po prostu z tym spał. Czy wiedział? Nie, on po prostu lunatykował, albo budził się zziębnięty i ubierał coś na siebie. Za każdym razem to była jej bluza. Zazwyczaj w tych ''fanfiction'', czy jakoś tak to dziewczyna takie rzeczy odwala, ale nie wnikam.

Tyle, że nam mówił, że jej nienawidzi, że nie tęskni, zapewniał nas, tak jakby jej nigdy nie było w naszym życiu. To wszystko było zbyt sprzeczne, on ją chyba...

- Jurij?- poczułem jak serce mi się łamie, kiedy usłyszałem głos Alexa.

- Co ty robisz w jej telefonie?- warknąłem, ale zrozumiałem, jak to głupio brzmiało. Nawet przed byłym chłopakiem robię z siebie idiotę.

- Rozmawiam z Tobą- zaśmiał się.- Jest bezpieczna. Domyśliłeś się, że to coś grubszego?

- Słysząc twój głos? Od razu... Nie dzwoniła, nie pisała, nic. Jest bezpieczna w jakim sensie?

- Żyję- opadłem na fotel, wstrzymując oddech.- Dave ją biję i męczy psychicznie, ale jest dobrze...

- Ten psychol w każdej chwili może ją zabić, a ty mówisz, ze jest dobrze?!- warknąłem, kopiąc nogą w stół.


- Nie pozwalam mu, po za tym gadałem z nim, o tym... Powiedział, że ma już ją w dupie, ma tylko tu siedzieć do swojej zasranej śmierci- zacisnąłem pięść i uderzyłem w nasze wspólne zdjęcie. Miałem nadzieję, ze ten dupek się opanuję i trzymałem to pieprzone zdjęcie. 

- Traktuj ją jak pieprzoną księżniczkę, kochaj ją jak pieprzoną księżniczkę i dbaj o nią rozumiesz?

- Zabieram ją na zawody Jurij, nie mów chłopaków, możesz do nas podejść, ale oni nie mogą, bo...

- Nie jestem głupi. Powiedz jej, że do mnie też ma pisać te głupie listy, albo pojadę tam do niej- drzwi się otworzyły, a ja przerażony spojrzałem na Prevca. Na szczęście był to ten ''średni'', przez co, poczułem ulgę.- Muszę kończyć, wiesz co robić, do zobaczenia.

- Wszystko okey?- starałem się uspokoić szybko bijące serce i łzy napływające do oczy. Peter i Domen nie mogą się dowiedzieć, nie mogą.

- Oczywiście, zawsze jest w porządku- wymusiłem uśmiech, a chłopak westchnął.

- Nie wiem, co jest tu nie tak, ale nie chcę się wtrącać.- kiwnąłem głową, rozumiejąc go. 
Zamiast na zawody świata, to wygląda jak jakaś wieczna stypa. - Więc ruszaj dupę i idziemy na zakupy, ja okolicy nie znam, a żaden nie chcę ze mną iść. To żarcie, co tu jemy mi nie smakuję, kadra B ma już lepsze!

- Dobra młody, to idziemy- rzuciłem telefon na łóżko i chwyciłem kurtkę. Gdyby nie Cene, pewnie siedziałbym tu cały wieczór i zamartwiał się, co będzie...




''Zostałem stworzony, by utrzymać ciepło 
Twego ciała, ale jestem zimny niczym
podmuch wiatru,
więc weź mnie w swoje ramiona''


P.O.V Peter

- Czy...?

- Tak, dziękuję, do widzenia!- wyrwałem listonoszowi list i zacząłem czytać.


Dzień zły.
Tak lepiej zacząć prawda?
Wtedy na powitanie mówimy sobie prawdę...
Czasem upadamy tak nisko, że sami zastanawiamy się, czy poprzednie sytuacje w ogóle się stały... Zastanawiamy się, czy ludzie byli, czy naprawdę nas zostawili, czy naprawdę nas kochali...
Wszyscy pytają nas, albo mówią nieprawdę, by ból zniknął. Nie rozumieją, że rany się goją, lecz blizny zostają, prawda?
Czy chcę wiedzieć jak wielką bliznę, masz teraz na sercu? Nie mów, nie próbuj wmówić sobie, że nie masz serca. Masz ogromne serce Peter, które nadal kocha. Kochasz Domena, kochasz skoki, tylko pozwalasz temu przemijać. 
Tyle rzeczy minęło, że boisz się zacząć od początku, być może uważasz nawet, że początek także przegapiłeś. To nie prawda, ty po prostu nie chcesz już walczyć, dusisz to w sobie.
Widzę cię tu i tam i myślę, co czujesz... Myślę, jak ci źle i czuje to wszystko w swoim sercu, cierpiąc razem z Tobą. 
Zmieniłeś się. Od nowa stałeś się sobą, tylko trochę smutnym sobą. Brakuje mi ciebie. W każdym twoim wydaniu, wiesz? Nie chcę pytać, czy tęsknisz za mną, tak mocno, jak ja i tęsknię za Tobą... Ponieważ wiem, że obie odpowiedzi są w stanie doprowadzić mnie do płaczu.
Wiem, co czuję i co czułam przy tobie. Nie chciałam wiedzieć, bez tego żyło mi się lepiej. 
Czytasz to, jestem pewna, więc po prostu zapomnij o tych nieudanych próbach. Zdaje sobie sprawę, że trzydzieste trzecie miejsce jest strasznym wynikiem, ale to nieistotne. Dla mnie nadal jesteś niezwykłym Peterem Prevcem, który ma swoje, wyznaczone i jedyne miejsce w moim sercu. 
Nie próbuj mnie szukać, ja znajdę ciebie.
Ściskam.
Ana


- Po co mam pytać, czy jest super, skoro ty jesteś załamany?- Anze usiadł obok mnie, a ja zaśmiałem się smutno. Miał całkowitą prawdę i za to go kochałem.- Po co mam pytać o powód, skoro ona jest powodem?

- Dobry jesteś.

- Znam dobrze tą chorobę. Tak trochę jakbyś się naćpał, nie? Najpierw cieszysz się ze wszystkiego, a potem budzisz się gdzieś w lesie, wiedząc, że wszystko przeminęło- wyrzucił z siebie szybko.

- Bo pojawił się on- zacisnąłem ręce na oparciu ławki.

- I pokochał ją lepiej niż ty?

- Nie kocham jej- poczułem cholerny ból w sercu, nie mogłem złapać oddechu. Dlaczego tak było? Za każdym razem, kiedy starałem się zapomnieć, lub nie przyznać bolało...

Bo kłamiesz, Peter.

Och, moja druga, głupia strona wreszcie wróciła!

Też mi miło patrzeć, jak sobie psujesz życie.

Jest okej.

To nie okej, kiedy mówisz, że jest w porządku, a nie jest...

- Nie, wcale. Już lepiej mówić okrutną prawdę, niż kłamać, by było lepiej.


- Zależało mi, wiesz? A potem pojawił się on i mi ją zabrał. Bo co? Bo kiedyś byli razem i teraz znowu mają być?  Chciałbym, by poczuł, to co ja, ale w porę mnie odciągnąłeś. Chciałem ci podziękować...- nie chcę wiedzieć, co by się stało jeśli, ktoś by to zobaczył.

- Jakbym mógł, to zajebałbym go na śmierć, za to, że mój kumpel teraz cierpi- uśmiechnąłem się do niego lekko. Jak ja mogłem kiedyś ich tak ignorować?- Ale musimy to zapomnieć. Skup się na niej, na tym czym dla ciebie była. Będziesz ją kochał cały czas, będziesz tęsknił...

- I nie zapomnisz...

- ... Bo to jedyne, co cię trzyma przy życiu- Planica wyglądała pięknie, zasypana śniegiem i radosnymi ludźmi. Po ostatnich zawodach mieliśmy trochę czasu odpoczynku. Następny konkurs dopiero 30 grudnia, ze względu na TCS. 

- Więc spróbuj żyć w ten sposób, jakby ona była jedynym co ci zostało...

- Ale ona odeszła, ona nie została...- spojrzałem do niego zdezorientowany.- Jak mam trzymać się jej, skoro jej nie ma?

- Oj, głupi jesteś jednak Prevc- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.- Musisz spojrzeć na to inaczej i wykorzystać to, co ci zostało.

- Czyli?

- Ona nie odeszła, cały czas jest w twoim sercu. Ona nie odeszła, zawsze będzie przy tobie, pamiętaj. Twoje serce kocha ją na tyle mocno, by nie pozwolić jej odejść ze swojej pamięci, lecz i także ze swojego życia.


''Idąc ulicą dwudziestą dziewiątą i parkiem
 Widziałem Cię w innych ramionach
 To tylko miesiąc jak jesteśmy osobno
 Wyglądasz na szczęśliwszą.''
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest piatek - jest rozdział. Czekam na więcej komentarzy!
Boże jak ten Stefan zdominował ;0;
Ale jednak wiatr go pokonał! :)
Tylko dlatego nie wygrał, bo nie wystartował eh ;;

*poprawiony*

5 komentarzy:

  1. Wow! Zaskoczyłaś mnie tym w jak krótkim czasie udało Ci się napisać kolejny rozdział. Krafti faktycznie dominuje ale tak bardzo bym chciała żeby to Kamil wygrał Kryształ. Jak czytam części związane z Peterem to rycze😭 te ich bolące serducha mnie dobijają😢 Czekam na to aż ktoś w końcu zamorduje tego Dave'a.😠 To będzie najpiękniejszy moment w tym opowiadaniu😎 czekam na nexta z niecierpliwością😄 buziaki😙

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu się wzruszyłam ♥ Mam jednak cichą nadzieję, że Kamil wygra ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem już :D Rozdział genialny jak zawsze <3 Bardzo jestem ciekawa jak to dalej się potoczy. Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    Tymczasem zapraszam do siebie na nexta ;* http://przypadkowaamilosc.blogspot.com/2017/03/rozdzia-10.html
    Pozdro i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Świetny rozdział, naprawdę mi się podoba ^^
    I nie powiem, serduszko parę razy mnie zabolało... uwielbiam sposób, w jaki to wszystko przedstawiasz. Jestem ciekawa, jak to się potoczy.
    Fakt, Stefek się ostatnio nieźle rozskakał, ale... Kamil nadal ma szansę dobrać mu się do skóry :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń