poniedziałek, 25 stycznia 2016

1.2

''Samotny, samotny
Tak naprawdę nie wiem, gdzie jest świat,
Ale tęsknię do niego.''



P.O.V Anastazja

- Więc zapewne wszyscy poznaliście już Ane?- mówił zmęczonym głosem Goran. Co się dzieje? Nie rozumiem nic, tak jakby byli zamknięci na cały świat. Przyjeżdżając, widziałam ich wszystkich innych, takich uśmiechniętych, bezproblemowych. Takich prawdziwych. A teraz, nie poznaję tu nikogo. Tak pusto, tak inaczej, bez sensu. Coś się zmieniło, coś się rozsypało, nawet w trakcie kilku godzin mojego pobytu.- Będzie waszą psycholożką, ponieważ Daniela przeniesiono z powrotem do kadry B.

- To dobrze, miło cię poznać, jeszcze raz- chłopak podszedł do mnie wyciągając dłoń. Był wysokim, sympatycznym blondynem, jeśli dobrze pamiętam to Jaka. Jaka Hvala.

- A ja powtarzam, nie potrzebujemy psychologa- od pierwszego dnia mam go dość. Zapatrzony w siebie egoista, który myśli, że jest najlepszy na świecie, myśli, że może wszystko. Zdaję sobie sprawę, nie powinnam go oceniać, nawet ze względu na swoją pracę, no ale cholera bierze!

- Dobra Peter, skończ... Czy któryś z was zająłby się Domen'em i Aną?-  trener spojrzał na starszego Prevca, a z ust chłopaka wydostał się bezczelny śmiech. 

- A co to jakaś królewna, że sobie sama nie poradzi?- miałam ochotę walnąć go z całej siły. Tak, by poczuł to i otrzeźwiał. Chociaż on wcale nie był pijany, a jedynie wredny. Bezczelnie i cholernie wredny.

- Chodziło mi o twojego brata, Aną się zajmie...- nawet nie nie skończył zdania, ponieważ Jaka mu szybko przerwał.

- Ja z chęcią ją oprowadzę! Znaczy bardziej zaprowadzę do pokoju!- wyszczerzył się, łapiąc moją walizkę. Uśmiechnęłam się delikatnie i dogoniłam chłopaka. 

- Zaczekaj!- krzyknęłam roześmiana jego pośpiechem.

- Dobranoc!- krzyknął słabym głosem Anze.

Serce mi się łamało, oni wyglądali jakby stracili coś więcej niż dobre wyniki. Jakby coś poważnego się stało. Nie miałam pomysłu, jak im pomóc, ale musiałam walczyć. Nie było innej możliwości. Choć sama byłam w większym dołku. 


- Nie przejmuj się Peterem, on tak ma, musi być najlepszy, choć ostatnio wcale nie jest- kiwnęłam głową nie do końca go słuchając. Gdzieś tam znów zamknęłam się w sobie.

Ty też chcesz być najlepsza, ty też walczysz jak wariatka, a ten świat... Ty się w nim męczysz, ty już go nie rozumiesz.


Próbuję rozumieć, próbuję walczyć, ale ja już tak nie potrafię. Nie umiem zapomnieć o tym wszystkim, co się wydarzyło, nieważne jak bardzo bym chciała. 

On nie dostrzega jak źle jest, nie widzi tego, wszystko zwala na nas, przyjaźnię się z nim, o ile to tak można nazwać, on się pogubił.

Jak ty.


- Pomogę mu, spróbuję mu pomóc.


- Peter, on kiedyś był inny, od 2 lat coś jest nie tak, ktoś go zranił, kiedyś ci opowiem, ale na razie to tylko pogorszyłoby sytuację, a Peter pewnie by wyjechał...- czyli Peter ''egoistyczny dupek'' Prevc miał kiedyś uczucia?

- Jasne, jutro chciałabym z wami porozmawiać. O treningach, waszym samopoczuciu, po prostu was poznać. 

- Tu jest twój pokój, jakbyś cokolwiek potrzebowała Goran jest pod 9, a ja z Anze pod 4, myślę, że chcesz dziś odpocząć, więc nie będę cię męczył i wyjaśniał gdzie, co i jak wszystko jest. Jutro śniadanie o siódmej, trening o dziewiątej mam ja, Domen i Peter. W tym samym czasie Goran mówił, że ty masz już zacząć pracę z Jernejem, Anze i Jurijem. Potem zmieniamy się i oni mają trening, resztę powiem ci jutro.

Od Jaki biło niesamowite ciepło, miałam wrażenie, że mogę mu zaufać i opowiedzieć wszystko po kolei, ale nie byłam ufna, nie chciałam zaczynać tego samego od nowa.

Dziękuję-  otworzyłam drzwi i położyłam walizkę w przedpokoju. Jaka nadal stał z tajemniczym wyrazem twarzy. 

- Ana...- spojrzałam miło (a tak przynajmniej miało wyjść) na skoczka.- Dobrze, że przyjechałaś.


Czasami, kiedy zamykam oczy
Udaję, że wszystko jest w porządku, 
ale to nigdy nie wystarcza.
 Bo moje echo to jedyny głos, który mi odpowiada.


P.O.V Peter

- Tu jest twój pokój, jak coś idź do Gorana- mruknąłem szybko i niechętnie. Super, że przyjechał naprawdę. Ale mam mu robić jakieś wielkie przywitanie? Mam się cieszyć z byle czego? I tak bym go zobaczył w przerwie letnich zawodów. 

Jesteś taki pusty, Peter...

Jestem i chcę być. Po prostu tak lepiej. Lepiej być bez kogoś. Po co mi ludzie? Wystarczą mi narty do szczęścia. Jestem najlepszy.

Nie jesteś.

- Peter, a trening? Kiedy będzie, co będzie? Trochę się boję...- uśmiechnąłem się bezczelnie, to śmieszne. Pewnie boi się, że coś mu się stanie, że nie da rady.

Ty też się boisz.

- Rano o dziewiątej masz trening ze mną i Jaką, ale na razie to zwykłe ćwiczenia rozciągające, siłownia. Potem idziemy do tej PANI PSYCHOLOG, która ma sobie z nami porozmawiać- warknąłem przez zęby, mi naprawdę nie trzeba pomocy. Ale oczywiście szanowny trener i PANI PSYCHOLOG wiedzą lepiej. Po prostu potrzebuję czasu, by być jeszcze lepszy. Jestem pewny.

- Wydaję się bardzo fajna, gadałem już z nią trochę, nawet mi pomogła...- uśmiechnął się beztrosko, to żałosne.

- Uważaj byś się nie zakochał, jest jak każda, nic nie warta...- prychnąłem pod nosem, a po chwili widziałem jego smutne spojrzenie. Wali mnie to, może nawet się rozpłakać. Zawsze był delikatny.

Ty też, dlaczego się tak zmieniłeś?

- Nie znasz jej Peter, co się z tobą dzieje?- nic. NIC. Właśnie kompletnie nic. Tylko zmieniłem się może trochę, ale jak już to na pewno na lepsze. Im mniej uczuć tym lepiej.

- O 15.40 mamy trening na skoczni- odszedłem do niego, wreszcie będę sam, wreszcie te wszystkie mordy znikną mi z oczy, chociażby na 8 godzin...

- Dobranoc!- Rozejrzałem się po pokoju. Jestem sam, sam, nie ma tu nikogo. I jestem szczęśliwy, choć w tej samotności mógłbym umrzeć.


''Halo, halo
Jest tam ktoś?
Bo nie słyszę żadnego dźwięku.''


P.O.V Anastazja

'' - Ano, gdzie jesteś? Ano wołam cię, chodź do mnie...- słyszę jego głos, ale nie widzę drogi, nie widzę światła, nie widzę niczego.
- Gdzie jesteś? Przyjdź tu...- czuję wielki, nieznośny ból. Nie mogę się odezwać, ruszyć, co się dzieję?! Próbuję krzyczeć, próbuję upaść, próbuję cokolwiek zrobić i nic.
- Ano, gdzie jesteś? Oni cię szukają, Ano!''

Zerwałam się z łóżka, jak szalona, lecz po chwili cała roztrzęsiona wtuliłam się w miękką pościel. To tylko sen. To tylko sen, jest dobrze, jest dobrze. Trudno jest się pozbierać, trudno jest nawet wstać i się uśmiechać. Ale dam radę, jestem tu po coś, a nie, by wiecznie się obijać. Poszłam do toalety i wzięłam szybki prysznic. Lekki makijaż, ubrania i gotowa po kilku minutach wyszłam na śniadanie. Za trzy siódma. Idealnie.

 - Cześć Ana!- podskoczyłam do góry, wypuszczając z ręki klucz. Zaśmiałam się lekko pod nosem, mimo że dzisiejszy poranek był koszmarny.

- Cześć Domen- schyliłam się po kluczę.

- Wybacz, że cię przestraszyłem, cieszę się, że cię widzę, trochę się boję...- mówił nieśmiało, spoglądając w ziemię. Od razu rozczulona złapałam go pod ramię. 

- Każdy się boi, pewnie nawet Peter!- przetrzepałam go lekko po włosach, a chłopak uśmiechnął się słodko.

- Wiesz, mimo iż się zmienił nadal chciałbym być kiedyś taki jak on, podziwiam go naprawdę- może dziś zrozumiem wczorajsze zachowanie Petera.

- To chyba dobrze, a co do treningu to musisz teraz zjeść- przysiedliśmy do stołu, gdzie były rozłożone talerze.- Dajesz z siebie 200 procent, pamiętaj.

-Cześć.
-Cześć.
-Cześć.

- O cześć Ana!- po raz kolejny dziś się zaśmiałam, co do mnie nieprawdopodobne, ale Jaka naprawdę emanował pozytywną energią.

- Cześć wam- zaczęłam konsumować jajecznicę, była przepyszna, mój tata też kiedyś nam taką robił. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałam, nie zdawałam sobie sprawy, co czeka moją rodzinę. Kiedyś. Tak dawno, tak dużo czasu minęło, mimo to w moim sercu zostanie na zawsze. Tyle pochopnych decyzji, tyle bolesnych decyzji. Tęsknię za Connor'em, za nimi, ale i za Danielem. Był i zawsze będzie moją pierwszą miłością, którą musiałam stracić. 

Zapomnij wreszcie, bo tylko zrzędzisz!

- Witam was wszystkich, więc jak wiecie trening pierwszy dla jednych o dziewiątej, a w tym samym czasie idzie połowa do Any, potem o jedenastej się zmieniacie. O 13 macie przerwę, o 14 na obiad. Potem o 15 robicie rozgrzewkę i o 15.40 macie trening na skoczni do 19- powiedział Goran i usiadł obok mnie, a po nim przyszedł Peter.- Peter...

Słyszałem- konsumował śniadanie ze skwaszoną miną. Chryste, czy on musi być taki nadęty?

Spojrzałam na niego, po raz kolejny, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego wzrok wręcz mnie przerażał, miał w sobie tyle nienawiści, a jednocześnie tyle żalu.

Coś czuję, że ty i Peter nie przypadliście dobie do gustu- chichotał Domen. Znów jego wzrok, jakby przeszył mnie całą, bezczelny. Wstałam i ruszyłam do pokoju mijając się z tym idiotą. Ta praca zapowiadała się ciekawie.

''Wystarczy mi szept, jeśli to wszystko,
co mogłaś mi dać 
Ale jeżeli tak nie jest,
Mogłabyś przyjść i mnie ocalić.''

______________________________________________________________________


komentarz = motywacja!


6 komentarzy:

  1. Ubolewam nad tym, że tak mało osób u ciebie komentuje, twoje opowiadanie jest świetne. Fabuła, pomysł, styl pisania. Dwoma słowami - masz talent. Dlaczego tak niewiele osób to docenia? Szkoda.
    Rozdział bez zarzutu, już nie mogę się doczekać dalszej części, gdy Ana będzie rozmawiała ze skoczkami. Coś czuję, że będzie ciekawie c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż dopiero zaczynam, a pomysłów na wiele blogów mam dużo, przez co właśnie tworze kolejny:). Piszę to co mi przychodzi na myśl i jakoś jest:)

      Usuń
  2. Notka cudowna! ♡ Bardzo dobrze czyta mi się opisy uczuć bohaterów. Mam nadzieję jednak na jakiś pozytywny akcent w następnym rozdziale :-) Już teraz lubię Domena... jest uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie trochę pozytywów, jak i negatywów, i nie wiem, czy już się domyśliłaś, ale negatywy od starszego Prevca:). Domen to cudowne dziecko*-* Następny już niedługo:)

      Usuń
  3. Anastazja musi raz na zawsze uporać się z przeszłością, bo nie radzi sobie teraz, ewidentnie. a przecież ma pomagać innym, prawda?
    dobrze, że Domen i Jaka tak polubili dziewczynę. ciekawa jestem jaką rolę odegra tutaj Hvala. tak, chyba ten wątek aktualnie najbardziej mnie interesuje. :)
    co do Petera to rozumiem jego zachowanie, współczuję mu, ale mam nadzieję, że postać Any pomoże mu wrócić na właściwe tory, że się zmieni, przestanie patrzeć na wszystko i wszystkich krzywo.
    ps. nie jestem jakimś specem od ortografii, interpunkcji itp., ale samo robinie spacji między myślnikami dużo zmienia. lepiej się czyta, jest przejrzyście. taka moja uwaga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja z interpunkcją mam duże problemy;; Samo to, że dziś się dowiedziałam, że dostałabym szóstkę, gdyby nie ortografia i interpunkcja, heh:)
      Cóż, nie chce robić od razu tak, że przyjeżdża i o wszystkim zapomina, tak nie może być, zbyt proste:) Postać Hvali niedługo się bardziej ujawni, na razie dominują bracia Prevcowie:)

      Usuń