czwartek, 29 grudnia 2016

1.9


''Teraz to dość szalone.
I nie wiem jak to zatrzymać lub spowolnić.''


P.O.V Ana

- Wszystko okey?- mój kochany Domen.

- Słońce, to chyba ja powinnam się tobą opiekować- poklepałam miejsce obok siebie.

- Wiem, ale cię lubię, nie chcę byś nas zostawiła,  ja wiem, że coś złego kilka miesięcy, czy lat temu wydarzyło się, że ci trudno, ale będąc z nami w team'ie, jesteś naszą rodziną- poczułam jak łzy napływają mi do oczu, mimo iż starałam się je powstrzymać.

Spojrzałam na chłopaka, który natychmiast zamknął mnie w ciepłym uścisku. Domen od
pewnego czasu stał się dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie. Starałam się być przy nim gdy upadał, mimo, iż rzadko się to zdarzało, ponieważ on był niesamowity! 

- Dziękuję- wyszeptałam szczerze, bo od dawna potrzebowałam zapewnienia, że jestem tu ważna. Wczoraj Jernej, dziś Domen, czułam, że jest lepiej, mimo iż poranek był trudny. Zadzwonił do mnie telefon od mamy Jurija, że k t o ś znowu zdemolował grób Connor'a. Tak cholernie pragnęłam spokoju, zapomnieć o tych wszystkich przykrościach, a ONI znów się pojawiali. Bałam się, że Lublana na mnie czeka, choć uciekałam od niej jak mogłam.

- Uśmiechnij się siostrzyczko- uniosłam głowę zaskoczona, tak strasznie mile zaskoczona. - Damy radę, tak dużo już mi pomogłaś, jesteś dla mnie jak siostra, ale jeśli nie chcesz...

- Damy radę braciszku- przytuliłam go ostatni raz i zmierzchwiłam lekko włosy.

- Po prostu zawsze możesz na mnie, chłopaków, trenera liczyć, kochamy cię- uśmiechnęłam się szeroko.Chłopacy, Jaka! 

-Domen gdzie jest Jaka? Nie pogadałam z nim wczoraj!- spojrzałam na niego przerażona i obarczona poczuciem winy, a ten się tylko zaśmiał.- O co chodzi?

- Tu jestem księżniczko- obróciłam się i zerknęłam na śmiejącego się Hvalę.

- Ja powinnam z tobą pogadać, co się stało, dlaczego taki słaby skok i...

- Cii, po prostu gorszy dzień, ty miałaś problem z Jernej'em, a potem już czasu nie było- uśmiechał się szeroko i wysunął ręce w moją stronę. Wtuliłam się szybko w jego wychudzone ciało.

- Nie uważasz, że powinieneś trochę przytyć?

- I pewnie wpieprzać z tobą lody na jakiejś komedii romantycznej typu ''Pamietnik''?- zaśmiał się, a ja zrobiłam naburmuszoną minę.

- Jak już byśmy jedli nutelle!
- Chłopacy trening sam się nie odbędzie!- usłyszałam radosny głos trenera a chłopacy puszczając mi ostatni uśmiech pobiegli. To mógłby być dobry dzień, pełen beztroski i uśmiechu, ale każdego z nas czasem zabija strach i własne obawy...


*
''Wiem, że jest kilka rzeczy
o których powinniśmy porozmawiać.
Ale nie mogę zostać.
Więc pozwól mi teraz trzymać cię trochę dłużej.''
*

P.O.V  Anze


Czemu wszystko w miłości jest takie trudne i bolesne? Czemu nie możemy powiedzieć zostań, bądź, kochaj i żyć jak w bajce? Tak cholernie dużo bym za to oddał...

Są dni, kiedy cieszę się z małych rzeczy, by potem przypomnieć sobie ile straciłem, jak dużo przegrałem w tym wszystkim. Starałem się być na uboczu, nie okazywać jak mnie to boli. Nie chciałem sprawić Anie, trenerowi, chłopakom zmartwień. Widziałem, co się dzieje z Peterem, Jernejem, jak pogubiony jest Jurij i jak Jaka desperacko próbuje uratować ich, siebie, ten cały team.

- Anze? 

Jej ciemne włosy opadały na kościste, lecz nadal tak samo piękne ramiona. Oczy choć wypełnione bólem, tak samo cudowne, jak kiedyś. Pełne usta, które wręcz prosiły o pocałowanie ich, była tak cholernie idealna, lecz nie moja. Już nie.

- Kathy- po dłuższej chwili wymówiłem tak trudne dla mnie słowa.- Jak u ciebie?

- Bywało lepiej, jakoś leci. Do schroniska coraz więcej ludzi przychodzi- moja słodka, pomocna Kathy. Od małego kochała psy, koty i bóg wie, jakie zwierzęta jeszcze. Dla niej przez 3 miesiące byłem wegetarianinem, a to dla mnie duży wyczyn! - A u ciebie jak?

Nijak. 

- Dobrze jest- uniosłem kciuk do góry, próbując nie patrzeć w jej błękitne oczy, bo wiem, że bym przepadł.

- Kathy, choć idziemy- zazwyczaj w komediach romantycznych zakochany chłopak spotyka swoją dawną miłość, ma nadzieję, a potem pojawia się jakiś skurwiel obok jej i cholera chyba kręcą właśnie jakiś film, a ja jestem tym debilem!

-Szczęścia- warknąłem, bo miotały mną te cholerne emocje. Ta cholerna zazdrość. Chyba za dużo mówię słowo cholerne.

-Anze, ja...- to nie tak, że ją zignorowałem, ale nie chciałem znowu przy niej się rozpłakać. I cholera, wiem, że nikt nie pokocha jej nigdy tak mocno, jak kocham ją ja.


*
''Ty nigdy nie będziesz sama.
Kiedy tęsknisz za mną zamknij swoje oczy
Mogę być daleko ale nigdy nie zniknę''
*

P.O.V Peter

- Chłopacy wiecie, że zbliża się sezon zimowy, zostało nam dokładnie 2 tygodnie, wiem, że ostatnie miesiące były trudne, wiem, że nie zawsze szło po waszej myśli. Koniec końców, po trzech konkursach wycofaliśmy się wszyscy z sezonu letniego...- westchnąłem smutno, uświadamiając sobie jak dużo ludzi zraniłem. Taki miałem charakter, czasem się otwierałem, czasem pozwalałem na uczucia. Pozwoliłem by ona się zbliżyła.

- Gdyby nie ona, dla nas czas nadal stałby w miejscu- pomyślałem i przegryzłem wargę. Uniosłem głowę, a wszyscy patrzyli na mnie jakby cud się stał, chyba powiedziałem to na głos.- Znaczy, mam ją w dupie, tylko dobrze, że pomogła trochę nam.

Przecież nic nie znaczy, nic i nie będzie znaczyć...

- Ominęło mnie coś?- szybko podniosłem się chcąc widząc, że Ana weszła, a ja po minie chłopaków wolałem wyjść stąd, ale Ana niczego nieświadoma usiadła koło mnie nakazując mi wzrokiem, by zostać. Zrobiło mi się głupio z powodu wcześniejszych słów.

- Raczej nic nowego- mruknął Jaka patrząc na mnie wściekły, cholera jeden wieczór nie sprawi, że jej zaufam i polubie! Okey, było dobrze, ale nie jestem naiwny.

- Przecież słyszałam co Peter powiedział, czego wy się po nim spodziewaliście? Musi pokazać swoje ego, bo jak powie coś miłego, to od razu wszystko źle.

- Nie lubie cię, wiesz?- warknąłem, dopiero po chwili rozumiejąc jakie to dziecinne było.

-Jesteś wkurzający, Peter- westchnęła, a wszyscy jej przytaknęli. 

- Odezwała się- burknąłem.

- Przestańcie.- mruknął nieco roześmiany Domen.

- Więc mówiąc dalej, mam nadzieję, że już mi nie przerwiecie... - spojrzał na mnie srogo, a ja zignorowałem to spojrzenie.- Macie weekend wolnego, wracacie w poniedziałek, pakujcie się, macie czas dla rodziny!

Wszyscy wylecieli do swoich pokoi jakby usłyszeli, że tam jest Ariana Grande. Wolałem tu zostać, dlatego czekałem aż wszyscy wyjdą, by pogadać z trenerem, nie chciałem wracać do domu, nie teraz.

- Trenerze...

- Peter, jak dobrze, że jesteś, mam ważną sprawę- widziałem w jego oczach strach i troskę, przez co sam poczułem się dziwnie.- Musisz polecieć z Aną do Lublany, grozi jej niebezpieczeństwo.


*

Lublana, kilka dni przed początkiem sezonu...


Dlaczego do cholery ja, a nie Jaka, albo Jurij, przecież Jurij to jej kuzyn, no kurde!

- Wszystko okey?- spojrzałem na psycholożkę, która wpatrywała się w swoje dłonie, jakby nie wiedziała, co dalej zrobić, wiem, że jej trudno, ale kurde stoimy na środku lotniska, jak zaraz się w nas wpierdoli samolot, to już nie obronię TSC.

- Dlaczego trener kazał ci tu ze mną przyjechać? Nic nie rozumiem...- usiadła na walizce i wpatrywała się we wszystko, co możliwe tylko nie w moje oczy. Choćbym nie wiem, jak próbował ulokować uczucia, miałem odruchy społeczeństwa i martwiłem się o nią.

- Posłuchaj, wiem, że jestem dupkiem, ale nie pozwolę żeby coś ci się stało, nie tylko dlatego, że trener mi kazał- mruknąłem na tyle głośno, by zrozumiała każde moje słowo.

- Okej- szepnęła unosząc kąciki ust do góry. Musiało być dobrze, po to tu byłem.

Po kilku minutach doszliśmy do prawdopodobnie starego domu Anastazji, widziałem jak w jej oczach roi się przerażenie, lecz byłem tylko głupim dzieciakiem, co mogłem zrobić?

- Zrobię ci herbaty, usiądź, rozpakujemy się jutro- pogłaskałem ja lekko po plecach, wiedziałem, że nie powinienem się zbliżać do niej, że nie mogę, ale to wszystko było silniejsze. Chciałem mieć z nią dobry kontakt, rozumiała mnie, nie prosiła o dusa, ale nie mogłem się przemóc. 

Wstawiłem wodę w czajniku, a następnie wyjąłem ze swojej torby mój mały zapas jedzenia i picia, dzięki czemu już po chwili szukałem szklanek, trzymając w dłoni dwie torebki z herbatą. Ustawiłem szklanki na stole i czekałem aż woda się zagotuję. Goran jedyne co mi mówił, to, to, że grozi jej niebezpieczeństwo nic więcej... Skoro groziło jej niebezpieczeństwo, czemu nie została tam? 

- Wypij, zmarzłaś- listopad był zimny i chłodny w Planicy, dlatego czułem, że dziewczyna będzie przeziębiona.

- Dzięki- szybko upiła łyk herbaty, która była gorąca, przez co zacisnęła mocno oczy i przełknęła szybko ślinę. Zaśmiałem się cicho przez, co dostałem od niej w ramię.

- No co, to było śmieszne!- uśmiechnęła się lekko.

- Fajnie mieć takiego przyjaciela... Znaczy się...

- Czyli utknąłem w friendzone?- zaśmiałem się po raz kolejny. Czemu byłem przy niej sobą?

- Wowow, wczoraj miałeś mnie w dupie, a dziś taka odmiana!- westchnąłem próbując się usprawiedliwić, ale co, by to dało, jestem dupkiem.- Masz szczęście, że cie lubię i zrobię wszystko byś był taki jaki jesteś teraz.

- Chyba jako jedyna w to wierzysz- uśmiechnąłem się, lecz bardziej z tego uśmiechu wyszedł mi grymas.

- Chyba po to tu jestem...

Dzwonek przerwał naszą rozmowę, a Ana spojrzała na mnie to zdziwiona to przerażona, wiedziałem jedno, na pewno się nikogo nie spodziewała.

Aleś ty szybki Peter!

- Otworzę- ruszyłem do drzwi, lecz nikogo tam nie zastałem. Rozejrzałem się dookoła, lecz było pusto. Pewnie ktoś sobie robi głupie żarty. 

Koperta. Na ziemi leżała złota koperta, a ja miałem obawy, że nie wróży to nic dobrego. Otworzyłem kopertę i zamknąłem drzwi.

- Kto to był?- gdy ujrzała kopertę w mojej dłoni wyrwała mi ją szybko i wyleciała na zewnątrz.

- Ana!- krzyknąłem i pobiegłem za nią, bo cholera byłem przerażony,

- Uciekaj!- wyrzuciła kopertę w rozległe pole i biegła niczym zawodowa biegaczka w stronę domu, ale kurde no o co chodziło?!

- O co kurwa chodzi tutaj?!- otworzyłem szeroko usta widząc wybuch, może nie rozległy, ale jeśli trzymałbym ten papier nadal w rękach, byłoby już po mnie. 

- Tam, tam była bomba...- szepnęła zalewając się łzami, a ja byłem tak strasznie zagubiony. Chwyciłem ją i wniosłem do domu zamykając drzwi i zamykając ją w swoich ramionach mimo, iż sam się trząsłem.

- Ana, co się tu wydarzyło?- wyjąkałem, patrząc w jej zranione i pełne bólu oczy. Ona nie zasługiwała na to, była zbyt delikatna.

- Oni nie odpuszczą, oni wyjechali, większość wyjechała do Planicy, myślą, że tam jestem, ale przewidywali też, że będę tutaj...- wyszlochała, a ja tak strasznie chciałem ja obronić, chciałem, by nigdy nie była sama. Nie mogłem przecież miałem się nie pakować w miłość, przyjaźń. Miałem być zimny, ale kurwa nie mogę jej nie lubić.

- Jacy oni, ana cholera, co tu się dzieje?!- w moich oczach zaiskrzyły łzy, od zawsze sobie nie radziłem, ale teraz czuję się, jakby los ze mnie mocno kpił. 

- To nie wypadek zabił mojego ojca, owszem miał wypadek, ale oni podłożyli tam bombę, oni majstrowali przy jego hamulcach, a potem Connor...- widziałem ile bólu jej sprawia, każde kolejne słowo, jak trudno jej mówić. To wszystko przerastało mnie, ale nie chciałem jej zostawić, mimo iż przybrałem maskę wielkiego skurwiela. Chciałem wiedzieć, ale nie kosztem jej bólu.

Wow Peter uczy się nie być egoistą!

Dlaczego trener nas tu skierował, przecież prawie by nas zabili! Powinniśmy, cholera, powinniśmy po prostu zrobić inaczej!

-Już dobrze, wszystko będzie dobrze kochanie- objąłem ją mocniej, kołysząc lekko na boki. Byłem przerażony, wręcz umierałem ze strachu, lecz bardziej przeraził mnie fakt, jak bardzo bałem się stracić ją w tym pieprzonym wybuchu.



''I weź cząstkę mojego serca.
Spraw żeby stała się twoją własną
Więc kiedy będziemy osobno.
Ty nigdy nie będziesz sama.''
____________________________________________________________________
Jakimś nieznanym, może poświątecznym cudem udało mi się napisać tu rozdział...
w zaledwie kilku godzin, więc jestem ogromnie zadowolona^-^.
Do tego idealna piosenka Shawna i JEGO (tym razem nie moje) cytaty i rozdział gotowy! :)
Życze wam pięknego nowego roku, po prostu wszystkiego lepszego niż w 2016 r. Teraz już na pewno nie napiszę nic w 2k16 :') P.S Boże jaka ja szczęśliwa byłam jak dziś Petera w kwalifikacjach widziałam i jego skok, ta radość, boże tak się cieszę, że wrócił! <3

*poprawiony*

14 komentarzy:

  1. Dziękuję! Tobie też dobrego Nowego Roku😉 jak ja cie rozumiem!!! Już dawno nie widziałam żeby Peter się tak cieszył. Ale byłam po prostu w niebo wzięta kiedy zobaczyłam jego radość. Mój kochany Piotruś!😍 co do rozdziału- CUDO!!! po prostu genialny, a zwłaszcza końcówka. "Kochanie" Petera po prostu mnie powaliło. Coś niesamowitego. Wspaniały rozdział!(zresztą tak jak wszystkie inne😊) czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! 😍 I dziś w konkursie, tak się uśmiechał, po prostu 😍😍😍😍 Myślę ze 10 miejsce jer dobre ale stać go na więcej xx

      Usuń
    2. No pewnie że stać go na więcej! W minionym sezonie nie miał sobie równych. Ale cóż ważne że sam jest zadowolony ze swoich skoków. Ten uśmiech jest wart więcej niż wszystkie wygrane😙 a nam pozostaje tylko czekać na jego powrót! Miejmy nadzieję że szybko nastapi. Czekam na to z niecierpliwością. Tak jak na twój kolejny rozdział🤗 wspaniale piszesz!!!😄

      Usuń
    3. Ale nie można być cały czas najlepszym 😊
      Kilku ludzi mówi, ze jest słaby Bo nie wygrywa, a on i tak dużo wygrał ma kryzys i wraca, coś czuje, że niedługo będzie w pierwszej 3/5
      Co do Domena w sumie nie zdziwiłam się, emocje i nerwy, w końcu to TCS, pozdrawiam i dziękuję 😍

      Usuń
  2. Tak ja też w ogóle nie dziwię się Domenkowi😊 jest jeszcze młody i miał prawo tego nie udźwignąć. Dla mnie i tak jak na 17 lat dużo już osiągnął. Cene też zaczyna nieźle sobie radzić. Ale i tak ja również uważam że to tylko kwestia czasu kiedy Pero wróci na szczyt. Jest po prostu zmęczony tym ciągłym wygrywaniem. A to przecież nie robot🙁 tak czy inaczej dla mnie to byl, jest i będzie zawsze mistrz nad mistrzami. No i oczywiście wspaniały występ Kamila i Polaków. Oby tak dalej! Ja również pozdrawiam cieplutko😍😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie dominacja Prevców jest duża, zawsze któryś z braci będzie w czołowej 10 😊
      Myślę ze Pero tez chciał pomóc bratom osiągać wysokie wyniki 😚 Jakoś ich naprowadzić 🤔 Dziwie mu się, bo ja bym raczej była zazdrosna jakby moje rodzeństwo tak dobrze sobie radziło, ale Peter jest zbyt kochaną osobą 🤗
      Co do Kamila to cóż... Spodziewałam się, jest bardzo dobry 😘 Jeszcze raz pozdrawiam 💗

      Usuń
  3. Zgadzam się w zupełności. Prevcowie po prostu mają to w genach😀 Ostatnio pojawiały się różne plotki na temat tego, że się nie dogadują. Moim zdaniem to nie prawda. Ostatnim razem kiedy wygrał Domen to Peter nie chciał puścić jego ręki kiedy mu gratulowal😁😍 to było słodkie. Widać było że Peter jestes szczęśliwy z tego że Domen tak dobrze sobie radzi. Według mnie jest z niego dumny. Pero nie jest jakąś wylewną osobą która otwarcie mówi o swoich uczuciach ale na pewno kocha braci. Do nastepnego💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam! I w jego oczach po prostu było widać, jak ważną jest dla niego wygrana brata :3 Pamiętam jego upadek w bodajże Kussamo, co mówili, że oddał bratu zwycięstwo, mi się wydaje, że on już się tak cieszył, że zapomniał co się dzieje 🤔
      Masz rację, Peter jest jakby zamknięty w sobie, lecz niektore gesty sa widoczne :) Ale na Prevców można patrzeć i patrzeć, a z tobą można pisać i pisać 😘

      Usuń
  4. Jestem!
    Jejciu, stęskniłam się za tą historią, wiesz? ^^
    Rozdział bardzo mi się podoba, tak samo, jak ta piosenka, która idealnie się w niego wkomponowała. Końcówka była genialna, to jedno wytłuszczone słowo, a tyle znaczy *.*
    Czekam na więcej i również życzę wszystkiego dobrego na ten nowy 2017 rok!
    Buziaki :**
    PS. Zapraszam przy okazji do siebie na trójkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie również wszystkiego dobrego xx
      P.S Wreszcie znalazłam czas i jestem zachwycona opowiadaniem *-*

      Usuń
  5. Witam Cię ponownie! Chciałabym uprzejmie zapytać (oczywiście absolutnie Cię nie poganiam😃) kiedy ewentualnie mógłby pojawić się następny rozdział? Bardzo nie mogę się doczekać następnego😊 całuski😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Hej 😊 Właśnie chciałam pisać, Że rozdział będzie trochę później, ponieważ mam aż 7 prac klasowych w tym tygodniu :/ Myślę że miedzy czwartkiem a sobotą się pojawi.:) Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. Oh. To super😃 już się nie mogę doczekać. Rozumiem Cię doskonale bo też mam dużo spraw w szkole😩 tak czy inaczej życzę powodzenia zarówno ze szkołą jak i opowiadaniem! Całuski😚

      Usuń
  6. Kurde jak mi tu brakuje zabawnego Anže

    OdpowiedzUsuń